Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk straciła umiejętność wygrywania. Pogoń Szczecin też okazała się za silna [zdjęcia]

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin Fot. Przemysław Świderski
Lechia Gdańsk przegrała z Pogonią Szczecin. To piąty mecz bez wygranej i widać, że zespół biało-zielonych dotknął kryzys, a przez brak zwycięstw uciekła pewność siebie.

Lechia w meczu z Pogonią musiała radzić sobie bez trenera Piotr Stokowca. Szkoleniowiec biało-zielonych nie był dysponowany po drobnym zabiegu laryngologicznym. W roli pierwszego trenera zastąpił go asystent, Łukasz Smolarow.

- To nie jest mój debiut. W 2012 roku w dwóch meczach zastąpiłem trenera Stokowca – mówił przed meczem Smolarow.

Smolarow zapewniał, że w spotkaniu z Pogonią kibice zobaczą inny zespół biało-zielonych niż w poprzednich meczach, w których drużyna w głupi sposób traciła punkty. I tak faktycznie było, ale… przez 8 minut. Lechia zaatakowała i miała kapitalną okazję Lukasa Haraslina. Słowak najpierw nie wykorzystał szansy, aby wyjść sam na sam z bramkarzem, ale zdołał ograć dwóch wracających obrońców rywali i strzelił ponad pustą bramką. Niestety, Lukas w trzecim meczu z rzędu ma wyborną okazję bramkową, którą marnuje, a to potem ma konsekwencje w wyniku. Lechia powinna prowadzić, a zamiast tego przegrywała. Kilkadziesiąt sekund później Zvonimir Kożulj miał na tyle dużo miejsca i swobody, że strzałem z dystansu tuż przy słupku dał prowadzenie Pogoni. Lechia kompletnie pogubiła się po stracie gola i przestała grać. Goście atakowali biało-zielonych wysokim pressingiem, którzy kompletnie sobie z tym nie radzili. Pogoń grała konsekwentnie i nie pozwalała gospodarzom na zbyt wiele. Piłkarze Lechii obudzili się dopiero w końcówce pierwszej połowy. Szansę bramkową miał Mario Maloca, ale po jego strzale głową piłka odbiła się od słupka, a dobitki Haraslina i Rafała Wolskiego nie były skuteczne.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne polskie WAG's

W drugiej połowie piłkarze Lechii dążyli do wyrównania, ale czynili to chaotycznie i bez większego pomysłu. Kończyło się na wrzutkach w pole karne albo strzałach z dystansu. Nie było przemyślanego rozegrania akcji ani czystych sytuacji bramkowych. Trener Smolarow wpuścił na boisko Flavio Paixao i Sławomira Peszkę, ale to nie zmieniło obrazu spotkania. Po zagraniu Tomasza Makowskiego z piłką minął się Haraslin, a Sobiech z metra nie trafił w bramkę, choć sędzia i tak odgwizdał pozycję spaloną napastnika Lechii. Był jeszcze minimalnie niecelny strzał z dystansu Michała Nalepy. Pogoń jednak mądrze się broniła i zasłużenie wygrała w Gdańsku.

Lechia nie wygrała piątego ligowego meczu z rzędu, zdobywając w nich zaledwie dwa punkty. Biało-zieloni od 218 minut nie strzelili gola, a od 307 minut nie strzelili bramki z gry, bo w tym czasie było tylko trafienie Artura Sobiecha z rzut karnego w spotkaniu z Górnikiem.

Złoty but: Robert Lewandowski i Kamil Wilczek w czołówce

Press Focus

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto