Trener Piotr Stokowiec lubi zaskakiwać i nie inaczej było przed meczem ze Śląskiem Wrocław. Niespodziewanie na ławce rezerwowych pozostał Dusan Kuciak, a w bramce – podobnie jak meczu Pucharu Polski – pojawił się Zlatan Alomerović.
CZYTAJ TAKŻE: Seksowne polskie sportsmenki w bikini ZDJĘCIA
Lechia nieźle zaczęła ten mecz, bo szybko przejęła inicjatywę i szukała okazji, aby zaskoczyć defensywę gości. Brakowało jednak konkretów w okolicy pola karnego Śląska i ta przewaga nie trwała długo. To nie było dobre 45 minut w wykonaniu biało-zielonych, którzy oddali tylko jeden celny strzał. Śląsk za to przeprowadził skuteczną akcję w 20 minucie, kiedy po podaniu Mateusza Praszelika gola strzelił Robert Pich. Przy tej bramce na chwilę trzeba się zatrzymać, bo gol padł po ogromnym błędzie Alomerovicia. Pich mógł skończyć akcję tylko w ten sposób, a w dodatku strzelił w krótki róg, gdzie stał właśnie Alomerović, a piłka i tak wylądowała w bramce gospodarzy. Trudno napisać coś więcej o pierwszej połowie, bowiem Lechia zdecydowanie w niej rozczarowała.
CZYTAJ TAKŻE: Piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk ZDJĘCIA
Po przerwie zobaczyliśmy odmieniony zespół biało-zielonych. Lechia od początku ruszyła do zdecydowanych ataków i zaczęła stwarzać sytuacje, choć strzały Jaroslava Mihalika i Flavio Paixao były niecelne. W 56 minucie gospodarze przeprowadzili skuteczną akcję, a po podaniu Karola Fili i zbyt krótkim wybiciu piłki przez Marka Tamasa pewnym strzałem do siatki popisał się Conrado. Zresztą Brazylijczyk bezsprzecznie był pierwszoplanową postacią na boisku w drugiej połowie spotkania. Pięć minut później Kenny Saief krótko rozegrał rzut rożny do Rafała Pietrzaka, ten dośrodkował w pole karne, a po strzale głową Michała Nalepy piłkę z trudem odbił Matus Putnocky. W 66 minucie Lechia już prowadziła. Akcję zaczął świetnym podaniem Saief, w pole karne przytomnie dośrodkował Conrado, a Flavio Paixao skierował futbolówkę do siatki i zdobył już siódmego gola w tym sezonie. Biało-zieloni w drugiej połowie w pełni kontrolowali mecz, ale na własne życzenie mogli stracić punkty. W 79 minucie z dystansu strzelał Bartłomiej Pawłowski, a piłkę ręką odbił Michał Nalepa. Rzut wolny dla Śląska, a Pawłowski huknął w górny róg i doprowadził do wyrównania. Lechia w drugiej połowie grała jedna naprawdę dobrze i potrafiła natychmiast odpowiedzieć. Trzy minuty później ponownie w roli głównej wystąpił Conrado, a jego podanie na zwycięskiego gola dla Lechii zamienił wprowadzony w drugiej połowie na boisko Łukasz Zwoliński. Biało-zieloni zasłużenie wygrali to spotkanie głównie dzięki bardzo dobrej postawie w drugiej połowie spotkania i ponownie pokazali, że potrafią grać ofensywnie, strzelać gole i radzić sobie w sytuacji, kiedy muszą gonić wynik.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?