- Stoi pan za barem w Przystani od początku?
- Prawie. Jestem tu od szesnastu lat.
- Czym zajmował się pan wcześniej?
- Byłem mechanikiem. Zajmowałem się tokarkami, frezarkami, wiertarkami...
- Skąd pomysł, by pracować w barze rybnym?
- Namówił mnie mój szef. Razem pływaliśmy na jednym okręcie wojennym. Byłem tam prowiantowym. On wtedy żywił się u mnie. Teraz ja u niego.
- Bał się pan tej nowej roboty?
- Strasznie! Drżałem ze strachu z trzy miesiące! Kiedyś dyrygowałem brygadą, zajmowałem się maszynami, tu musiałem nauczyć się rozmawiać z gościem. Wiedziałem tylko, że trzeba się uśmiechnąć, zagadać...
- Dobrze panu szło. Pamiętam pana z tamtych lat. Znał się pan na rybach od początku?
- Teoretycznie. Kiedyś wędkowałem z dziadkiem. Po tych szesnastu latach znam się na rybach dużo lepiej.
- Mnóstwo znanych osób przewinęło się przez Przystań, czyja wizyta zapisała się w pana pamięci szczególnie?
- Chyba Władysława Komara. Przyjechał tu kiedyś z żoną na fląderkę. Uwielbiał flądry! Chwalił się swoją amerykańską złotą kartą płatniczą. U nas jeszcze wtedy musiał płacić gotówką.
- Najprzyjemniejszy dzień w pracy?
- Gdy dostałem od swego szefa medal z napisem: Dla najlepszego przyjaciela!
Zagłosuj na Krzysztofa Maculewicza w plebiscycie na Najsympatyczniejszego Kelnera w Sopocie 2012 - wyślij pod nr 72355 SMS o treści: kelnersop.5
Kliknij i sprawdź aktualne wyniki głosowania na kelnerów
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?