Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koniec sezonu dla żużlowców. Do drugiej ligi spadli z hukiem

redakcja
redakcja
Pożegnalne zawody ligowe obserwowała garstka najwierniejszych ...
Pożegnalne zawody ligowe obserwowała garstka najwierniejszych ... autor
Pożegnalne zawody ligowe obserwowała garstka najwierniejszych entuzjastów żużlowych emocji. Kibice z fanklubu za-dbali o efektowne zakończenie sezonu i po 13. wyścigu obejrzeliśmy nad stadionem pokaz kolorowych fajerwerków (wystrzeliwanych spoza stadionu, więc nie zostały naruszone żadne przepisy bezpieczeństwa), a kibice rozwiesili transparent "spadamy z hukiem!".

Może ta, daleka od stypy, atmosfera będzie dobrym prognostykiem dla przyszłości lubelskiego, już niestety drugoligowego, żużla.

Ostatniego meczu na pewno nie będzie dobrze wspominał Cameron Woodward. W pierwszym wyścigu Australijczyk zahaczył o koło jadącego z przodu Maksima Bogdanowa i wywinął koziołka. Upadł tak nieszczęśliwie, że złamał nogę i w tym sezonie już nie pojeździ.

A ponieważ razem z Woodwardem do szpitala pojechał lekarz zawodów, sędzia był zmuszony czekać na jego powrót i do powtórki pierwszego biegu żużlowcy wyjechali 40 minut po rozpoczęciu meczu.

Później arbiter prowadził zawody w szybkim tempie, ale i tak przed biegami nominowanymi zrobiło się na tyle ciemno, że nakazał uruchomienie oświetlenia. Co spowodowało kolejną dłuższą przerwę.

Całe spotkanie przypominało bardziej sparing niż walkę o ligowe punkty. Lublinianie już wcześniej pogodzili się ze spadkiem do 2. ligi i jechali o przysłowiową pietruszkę. Natomiast na trybunach zasiadło zaledwie około 400 kibiców, a mecz nie dostarczył im zbyt wielu emocji. W większości wyścigów kolejność na mecie znana była już po kilku pierwszych metrach.
Zawody fatalnie rozpoczął Robert Miśkowiak, który w dwóch pierwszych startach przyjeżdżał za plecami rywali. Później zmienił motocykl i wygrał cztery kolejne biegi.

Po 10 startach gospodarze przegrywali 27:33. Przed biegami nominowanymi nie zdołali tej straty zmniejszyć i goście byli bliscy końcowego sukcesu.

A w przeciwieństwie do KMŻ żużlowcy Lokomotivu mieli o co jechać. Zdobyte w Lublinie punkty (dwa plus bonus) pozwoliły im awansować w tabeli na 6. miejsce i tym samym uniknęli jazdy w barażach, w których wystąpi ROW Rybnik.
Po meczu głos zabrał prezes klubu Andrzej Zając, który przeprosił kibiców za spadek, ale i dodał: "Wierzę, że za rok będziemy świętować powrót do pierwszej ligi".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto