Zakochani zawieszają na głowicy mola w Sopocie tzw. kłódki miłości. Z miesiąca na miesiąc jest ich coraz więcej, w różnych kolorach i kształtach. Fajny pomysł - mówią jedni. - Fatalnie, beznadziejnie to wygląda - twierdzą inni.
Mody panującej wśród zakochanych nie rozumie dzierżawca sopockiego mola Marcin Kulwas.
- To absurd. Szanuję pomysły zakochanych w innych miastach, ale, według mnie, kłódki zawieszane na molu zwyczajnie je szpecą. Na pewno nie będziemy pielęgnować tej tradycji - nie ukrywa Kulwas.
Dzierżawca dodaje, że żelazne kłódki za chwilę będą wręcz zagrażać bezpieczeństwu osób przebywających na popularnej promenadzie. Zawieszane są bowiem na łańcuchu na głowicy mola, który pełni zupełnie inną funkcję niż ta, którą wymyślili zakochani. Jeśli łańcucj zostanie przeciążony, zwyczajnie pęknie i przestanie chronić spacerowiczów przed ewentualnym wpadnięciem do morza. Dlatego też... kłódki będą systematycznie usuwane.
Czy kłódki miłości niszczą gdańskie mosty?
- Rozumiem kwestie bezpieczeństwa, ale skoro ludzie chcą wieszać te kłódki na molu, to może warto pomyśleć o jakimś specjalnym miejscu, może jakiejś konstrukcji, gdzie będą mogły wisieć, cieszyć oko i nikomu nie przeszkadzać - zastanawia się Piotr Kłosiński, mieszkaniec Sopotu, który regularnie spaceruje po promenadzie.
W sąsiednim Gdańsku "most zakochanych" przy ul. Korzennej przeżywa od kilku lat prawdziwy zalew żelaznych symboli miłości. Kłódek wiszą tu tysiące i wciąż przybywają kolejne.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?