Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kiedyś to były bale sylwestrowe! Egzotyczne, galaktyczne, z sarmatami i królikami. Tak jak zagrał Al Capone, a Salvador Dali… zjeść

Redakcja
W latach 90. i po 2000 roku bale sylwestrowe były huczne i z fantazją. W tym roku pozostają nam tylko wspomnienia. Jak kiedyś obchodzono nadejście nowego roku i pożegnanie starego?

Bale sylwestrowe w latach 90. Królik wybiera mistera...

Restaurator Ryszard Kokoszka, przez lata właściciel słynnego "Cristalu" wspomina, że bale sylwestrowe na bogato zaczęły się w drugiej połowie lat 90. A po 2000 roku nastąpił ich prawdziwy rozkwit. Wtedy wspólnie bawili się podczas tego wieczoru zarówno znani politycy z Pomorza jak i nieznani mieszkańcy naszego regionu.

Ale nie wystarczyły tylko same tańce.

- Dużą popularnością cieszyły się wybory podczas sylwestrowego balu - miss i mistera balu. Z wyborem miss nie było problemu, bo decydowano długością oklasków. Ale jak wybierać mistera? I wtedy wpadłem na pomysł prosty ale zabawny. Kupiłem dwa żywe króliczki. Każdy z panów, który zdecydował się wziąć udział w tej zabawie, stanął w kółku z... listkiem sałaty. A trzeba pamiętać, że jeszcze wtedy przychodzili na sylwestrowe bale do "Cristalu" nie tylko Lech Wałęsa, ale też wszyscy znaczący wówczas politycy.

Zasada tej zabawy była prosta - do którego pierwszego królik podejdzie i chwyci sałatę, ten zostaje misterem. Dla drugiego był zarezerwowany tytuł wicemistera. Zabawy i emocji było przy tym naprawdę wiele. Więcej, niż przy wyborach miss balu.

Kiedyś to były bale sylwestrowe! Egzotyczne, galaktyczne, z sarmatami i królikami. Tak jak zagrał Al Capone, a Salvador Dali… zjeść
Ze zbiorów Ryszarda Kokoszki, reprodukcja Karolina Misztal

- Pamiętam taki bal, kiedy misterem dzięki królikowi został Maciej Płażyński, a wicemisterem Edmund Wittbrodt. Zwycięzcy w nagrodę otrzymali po króliczku i mogli je zabrać do domu. Co ciekawe, Lecha Wałęsy królik nigdy nie wybrał - wspomina żartobliwie Ryszard Kokoszka.

Dodaje, że to były nie tylko huczne bale, ale też do białego rana. Goście o szóstej rano domagali się jajecznicy na śniadanie i dostawali ją.

Odbierz licencję na dobra zabawę

Maria Lewandowska, z mężem Henrykiem, od lat w swojej Restauracji Gdańskiej organizowała sylwestrowe bale. W tym roku oczywiście żadnego balu nie będzie.

Tu też - jak opowiada - ściągała śmietanka towarzyska nie tylko Trójmiasta. - Bywali politycy, biznesmeni. I zawsze było wesoło podczas takiego balu, bo mąż Henio organizował liczne konkursy - wybory miss balu, miss gracji, miss elegancji. W ostatnich latach mieliśmy na balach sylwestrowych głównie grupy niemieckie, szwedzkie i norweskie. To można powiedzieć zdyscyplinowani goście. Do północy mieli kolację. Tańców dużo nie było, ale za to zaprzyjaźniona z nami Ukrainka śpiewała pięknie piosenki. Tuż przed północą goście wychodzili na zewnątrz, żeby zobaczyć fajerwerki, a potem wracali, zjadali i wypijali resztki. O godzinie 1 było już po sylwestrowym balu - kończy Maria Lewandowska, dodając, że szkoda iż tych bali już nie ma.

Inne restauracje w tamtych latach też organizowały sylwestrowe imprezy na bogato. Prześcigały się w pomysłach na pożegnanie starego i przywitanie nowego roku. W Brovarnii Gdańsk przed kilkunastoma laty zorganizowano sylwestrowy bal pod hasłem: "Zanim nadejdzie jutro, czyli... Odbierz licencję na dobrą zabawę". Co prawda z parkietu wabił spojrzeniem tylko kartonowy Pierce Brosnan, ale tańcom nie było końca.

Takie były kiedyś bale sylwestrowe! Tańcz, jak ci zagra Al Capone

Inny pomysł na bal miała np. Gospoda Gdańska. Sala balowa zmieniła się w sylwestrowy wieczór w balujące kasyno. Goście przy wejściu otrzymywali od krupierów Cash, który spokojnie mogli obstawiać w grach. Zasady gry w black jacka, ruletkę, pokera czy kości były takie jak w prawdziwym kasynie. Nieprawdziwe były tylko pieniądze. A jak się komuś znudziła gra, mógł potańczyć tak, jak mu zagrał... DJ Capone.

Po 2000 roku królowała moda na bale w stylu lat dwudziestych i trzydziestych. "Chinatown 1931" to hasło jednej z imprez sylwestrowych w Gdańsku. Tu również było nielegalne kasyno don Corleone, prohibicja, atmosfera szalonych lat trzydziestych, potyczki o kasę i zabawa w towarzystwie niebezpiecznych mafiosów.

Kto chciał cofnąć się jeszcze bardziej w czasie, ten udawał się do Malborka albo do Gniewa na bale w stylu sarmackim. Imprezę uświetniała słynna polska husaria, stacjonująca w dawnym zamku krzyżackim. A na stołach królowały dziczyzna i kuchnia staropolska.

Salvadore Dali... jeść

Sopocki Sfinks też słynął z oryginalnych sylwestrów. 2008 rok kończył balem dla dziwaków i pięknych ekstrawagantów. Jeżeli ktoś się czuł jednym albo drugim, dobrze się tu bawił. Między tańcami na gości czekały stoły o specyficznych nazwach: "Salvadore Dali jeść", "Stół zwyrodniale apetycznych wegetarian" i "Podniebny stół megapyszności" z tortem... wytrawnym, a nie słodkim dla odmiany.

Kiedyś to były bale sylwestrowe! Egzotyczne, galaktyczne, z sarmatami i królikami. Tak jak zagrał Al Capone, a Salvador Dali… zjeść
Jurek Bartkowski

Szalenie modne były sylwestry z orientalnym akcentem. Nie trzeba się było ruszać z Pomorza, żeby się bawić w stylu meksykańskim czy arabskim.

W jednym z gdańskich hoteli sylwestrową noc nazwano Mexico Night. "Wytrawni amigos i ponętne muchacha - przybywajcie na Fiestę Mexicana" - brzmiało zaproszenie. Do tego zestaw: Tequilla w gardła, sombrero na głowę i meksykańskie show.
Jeśli jednak komuś te klimaty nie odpowiadały, mógł się udać w orientalną podróż. Hotel Amber w Jastrzębiej Górze proponował baśniowy klimat Orientu. Miały go zapewnić tancerki z tańcem brzucha oraz połykacz ognia. Hotel wyszedł też z propozycją orientalnego kinderbalu, dla pociech balowiczów. Zapowiedział się Aladyn, który miał dotrzeć na latającym dywanie. Były też sułtańskie kuleczki z kolorowej pasty i wesołe kanapeczki z "Baśni tysiąca i jednej nocy".

Sylwestrowa podróż galaktyczna

Sylwester piracki na Bałtyku to też była jedna z atrakcji. Płynęło się promem przez dwa dni. Balowało jedną noc w przebraniu pirata. Można było coś złupić, troszkę narozrabiać i przez chwilę poczuć się jak Johnny Deep w "Piratach z Karaibów".

Jak Europejski sylwester to tylko w sopockim Hotelu Europa. Menu było wówczas iście europejskie. Na gości czekał aperitif "Cypryjska rzeka", francuski bukiet warzyw, ziemniaki po irlandzku, słowackie delicje (galantyna z kurczęcia nadziewana wątróbkami) maltański specjał (pasztet z trzech rodzajów mięs), pieczeń austriacka, ryba po duńsku, śledzik po fińsku, półmisek brytyjski, sałatka grecka, sos holenderski i portugalski, gulasz węgierski, czeskie kluseczki itd.

Karaibski Rejs Marzeń można było jednego roku odbyć na pokładzie... Dworu Oliwskiego. Duża ilość tequili i rumu, do tego zmysłowa rumba i ognista salsa.

Galaktyczną Podróż proponował na zakończenie roku 2008 roku gdański hotelu Hevelius. W jedną jedyną sylwestrową noc można było podróżować po wszechświecie, w którym każdy mógł odnaleźć swoją gwiazdę. Poza tym było nieziemskie menu i drink "ocean galaktyczny".

Nam pozostaje nadzieja, że takie bale sylwestrowe kiedyś wrócą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kiedyś to były bale sylwestrowe! Egzotyczne, galaktyczne, z sarmatami i królikami. Tak jak zagrał Al Capone, a Salvador Dali… zjeść - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto