Zobacz także: Budżet obywatelski - mieszkańcy zdecydują na co wydać miliony
Według zamysłu prezydenta, radni z danego okręgu wyborczego zorganizowaliby cykl spotkań z mieszkańcami w poszczególnych dzielnicach, by ci mogli zgłaszać propozycje inwestycji. Po wszystkich spotkaniach zostałby przygotowany katalog inwestycji i w formie ankiety rozesłany do wszystkich mieszkańców. Następnie radni i prezydent, po przeanalizowaniu wyników, wprowadzaliby do projektu budżetu inwestycje, które zdobyłyby najwięcej głosów.
- Chcemy, by jak największa liczba mieszkańców mogła się wypowiedzieć na temat zaproponowanych projektów, unikając sytuacji, aby decyzję podejmowało tylko wąskie grono, które pojawi się jedynie na konsultacjach - tłumaczy Magdalena Jachim, rzecznik magistratu.
Do propozycji Karnowskiego sceptycznie podchodzą niektórzy radni. - Prezydent chciałby maksymalnie przenieść decyzję w stronę urzędników, a mieszkańcy mieliby pełnić głównie funkcję doradczą. Nie o to chodzi w tworzeniu budżetu obywatelskiego - zauważa Piotr Meler, wiceprzewodniczący Rady Miasta Sopotu.
Inni odbierają propozycję prezydenta jako chęć sterowania społecznym projektem. Cezary Jakubowski, wiceprzewodniczący Rady Miasta, mówi, że prezydentowi nie uda się zatrzymać tego oddolnego pomysłu.
Tymczasem według
Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej - pomysłodawców budżetu obywatelskiego - w trakcie prac nad nim odbywałoby się spotkanie z mieszkańcami, na którym przedstawialiby oni swoje propozycje dotyczące tego, na co przeznaczyć jeden procent budżetu miasta. Chodzi głównie o niewielkie inwestycje w dzielnicach. Określona liczba osób (ile - jeszcze nie wiadomo) musiałaby taki projekt poprzeć.
- Ta decyzja byłaby wiążąca dla władz miasta - podkreśla Marcin Gerwin z SIR.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?