Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kabareton TOPtrendy w Ergo Arenie! (galeria)

mo
Za nami drugi dzień festiwalu TOPtrendy. Tym razem scena należała do kabareciarzy, którzy żartobliwie opowiadali o tym, co nas otacza. W Ergo Arenie można było tego wieczoru zobaczyć śmietankę polskich prześmiewców. Jakie wrażenie wywarli na publiczności?

Motywem przewodnim tegorocznego Kabaretonu był cyrk – dosłownie, prowadzony przez Kabaret Ani Mru Mru oraz w przenośni, ukazywany ciętym językiem pozostałych artystów. Jako pierwsi wystąpili więc Paranienormalni w bezpardonowym skeczu o tym, jak łatwo jest zostać telewizyjną gwiazdą. Tak więc Dorota Gardias prezentowała pogodę, a Krystyna Bochenek poprowadziła wywiad z przypadkowym samobójcą, Staszkiem. Następnie widzowie mogli posłuchać przezabawnej piosenki „Skarpety na dotarcie” zespołu Czesław śpiewa, ja fałszuję, która wywołała na sali prawdziwą burzę śmiechu.

Kolejnym wybitnym gościem był Jerzy Kryszak, który opowiedział co nieco (swoim zwyczajem, politycznie) o Obamie, „_którego korzenie oplatają cały świat_”, a którego przodkiem był Polak, Zawisza Czarny (stąd karnacja). Później nadszedł czas na odrobinę magii, która (choć doskonale działała na widzów) zawiodła niestety podczas drugiej rundy walki Pudziana. Pod koniec występu Kryszak opowiedział żart o Putinie i tygrysie, znany już miejscowym z jubileuszu Cezarego Pazury.

Jubileusz Cezarego Pazury

Kabaret Młodych Panów natomiast wsławił się krótką wizytą Polaka na statku kosmicznym. Cezary Pazura przedstawił potem znane już historie o różnicy płci, potrzebach mężczyzn i kobiet. Mimo to rozśmieszył publiczność do łez. Kabaret Neo- Nówka ukazał historię klęski niemieckich siatkarek, a ich występ zakończyła piosenka o nadejściu lepszych dni w Polsce.

Wkrótce na scenę wkroczył iluzjonista i magik Maciej Pol, przedstawiając popularny numer z rozdzieleniem ciała. Wyjątkowo zabawnie stało się, kiedy zaprosił na scenę pana Zdzisława i pokazał, jak znikają papierowe kulki. Zdumiony mężczyzna do końca nie pojął tajemnicy triku.

Kolejny występ – tym razem Kabaretu Jurki – opowiadał o wizycie u seksuologa pary z problemami. Ponieważ jednak lekarz był bardzo skrępowany swoją rolą (zwłaszcza, że wcześniej był katechetą), więc rozmowa przybrała nieoczekiwany obrót wymiany przenośni. Po tym skeczu nastąpiła dłuższa chwila ciszy i ludzie zaczęli tłumnie wstawać z miejsc. Po chwili okazało się jednak, że przedstawienie trwa dalej i żadnej przerwy nie było w planach. Klown przedstawił pogodę, widzowie wysłuchali piosenki o nieuchronności przyjęcia kolędników i scenę szturmem zdobył Kabaret Smile. Stanisław, kierowca ciężarówki, zgodził się zabrać po drodze hipisa Radka (Radek, co powstał przez przypadek), z czego wynikły przezabawne dialogi.

Następny kabaret dotyczył problemu współczesnych mężczyzn, którzy dzielą się na dwie kategorie – pięknych i przystojnych. Nie udało się ustalić, która opcja jest lepsza.

Piotr Bałtroczyk opowiadał o mężczyznach w średnim wieku i o upodobaniach kobiet względem zawartości torebek – powtórzył więc swój niedawny występ w Ergo Arenie. Kabaret Skeczów Męczących „na poważnie” zajął się tematem dopalaczy oraz przedstawił zdumionym widzom Superbohatera Nutrię. Młody Michał Kempa nie zdobył tak dużego uznania widowni, jak pozostali artyści (opowiadał głównie o nogach i Niemcach), lecz zaraz potem wystąpili Nowaki, którzy wcielili się w wychowawców na szkolnej wycieczce. Wbrew pozorom, to nie uczniowie najlepiej się podczas niej bawili.

Łowcy. B na kilka minut zamienili się w szpiegów, mających wykonać tajną misję. Podczas tego występu ludzie zaczęli powoli opuszczać salę. Kabaret Smile zaprezentował jeden ze starszych skeczów, mających pokazać męskie spojrzenie na kobiety (przed świętami). Następnie publiczność znów była świadkiem magii Macieja Pola.

Odrobinę inny rodzaj magicznych sztuczek ukazali Łowcy. B, mianowicie niezwykle utalentowanego bezrękiego kieszonkowca. Jurki odeszli trochę od tematu czarów, natomiast doskonale ukazali ujęcie cyrku – tym razem w polskim domu. Formacja Chatelet zaś niebanalnie pokazała trudną pracę taksówkarza.

Wszystkie części były oddzielone od siebie historią cyrku, którego właściciel stał się w końcu jego główną atrakcją (ku uciesze syna Tadeusza). Pomimo, że z niektórych miejsc niewiele było widać i – podobno - gdzieniegdzie kiepsko słychać, widzowie wychodzili z Ergo Areny rozbawieni do łez. Sala nie została do końca zapełniona, aczkolwiek często rozbrzmiewała szczerym śmiechem. To wydarzenie z pewnością można uznać za trójmiejski sukces.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto