Jacek Karnowski w sprawie zbierania podpisów do referendum. Prezydent Sopotu domaga się zmian!

Wniosek w tej sprawie trafi do Kancelarii Prezydenta RP jeszcze w tym tygodniu. Prezydent Sopotu podkreśla, że mieszkańcy powierzają swoje podpisy i "wrażliwe dane osobowe" w konkretnej sprawie, a te mogą być przecież wykorzystywane później do celów politycznych bądź komercyjnych.

Karnowski przyznaje, że do takiej propozycji skłoniły go ostatnie dwie próby przeprowadzenia referendów w kurorcie.

Ryszard Kajkowski i jego stowarzyszenie Republika Sopot zbierali w połowie roku podpisy za odwołaniem prezydenta i Rady Miasta Sopotu, a ostatnio Kongres Nowej Prawicy zbierał podpisy w sprawie likwidacji Straży Miejskiej.

- Na listach złożonych przez KNP były nazwiska kilkudziesięciu osób, podpisanych dwa, a czasem i trzy razy. Niewykluczone więc, że inicjatorzy korzystali z jakiejś gotowej bazy danych - uważa Karnowski.

Zdaniem prezydenta inicjatorzy referendum powinni oddawać komisarzowi wyborczemu wszystkie listy bez prawa zachowania ich, a także obowiązkowo rozliczać się z kampanii referendalnej.

Tymczasem członkowie KNP, zanim złożyli wniosek w magistracie, skserowali wszystkie listy z zebranymi podpisami.

- Chodziło o to, by zweryfikować listy na wypadek, gdyby urzędnicy i radni uznali, że zebrano zbyt mało ważnych podpisów pod tym wnioskiem - tłumaczy Artur Dziambor, wiceprezes KNP, zapewniając, że skserowane listy zostały już zniszczone.

KNP prawdopodobnie będzie się odwoływał od decyzji radnych, którzy odrzucili wniosek o referendum, bo - zdaniem jego prawników - ponad 270 podpisów niesłusznie uznano za nieważne.

Obecnie kserowanie podpisów mieszkańców pod wnioskami m.in. w sprawie referendów jest zgodne z prawem. Inicjatorzy mogą to zrobić, ale tylko wówczas, gdy wykorzystują to na potrzeby prowadzonej właśnie akcji.

Czy bez obaw przekazujecie własne dane pod publicznymi wnioskami?