Hałas w kurorcie. Sopot zastanawia się nad zamknięciem ulicy

- Zastanawiamy się nad uspokojeniem ruchu poprzez jego ograniczenie na przykład w pewnych godzinach lub wprowadzenie ruchu wahadłowego - przyznaje Joanna Cichocka-Gula, wiceprezydent Sopotu. - Pewną możliwością jest również ustawienie ekranów dźwiękochłonnych. Tego jednak chcielibyśmy uniknąć, ponieważ byłoby to dla miasta zbyt szpecące.

Hałas w Sopocie. Także nocą?

Wiceprezydent Cichocka-Gula zaznacza również, że magistrat sprawdza też obecnie... jak wygląda kwestia norm hałasu w innych krajach Unii Europejskiej. A to dlatego, że władze Sopotu zastanawiają się także nad tym, czy nie wystąpić z wnioskiem do ministra zdrowia o zmiany norm hałasu i dostosowanie ich do współczesnych realiów.

O możliwej utracie przez Sopot statusu uzdrowiska pisaliśmy w ostatnich tygodniach. Miasto musi do końca tego roku zmniejszyć hałas w okolicach ul. Bitwy pod Płowcami, gdzie normy hałasu przekroczone są od pięciu do dziesięciu decybeli. Problem występuje tu głównie na terenie niezabudowanym. Zgodnie z ustawą, poziom hałasu w strefie "A" powinien wynosić do 50 dB w ciągu dnia i 45 dB w nocy.

W ostatnim czasie radny Wieczesław Augustyniak przyznał na naszych łamach, że był także pomysł, by wyłączyć problematyczny teren ze strefy uzdrowiskowej. Nie wiadomo jednak, czy zostanie zrealizowany. Na podjęcie ostatecznej decyzji władze Sopotu zostawiły sobie niewiele czasu.

Pod koniec 2009 r. Ministerstwo Zdrowia, które decyduje o przyznaniu miejscowościom statusu uzdrowiska, do 31 grudnia 2013 r. dało prezydentowi Sopotu czas na usunięcie uchybień dotyczących przekroczenia dopuszczalnych poziomów natężenia hałasu. Jeżeli warunki zapisane w ustawie uzdrowiskowej nie zostaną spełnione w terminie, miasto może stracić status miejscowości uzdrowiskowej.

Sopot jest uzdrowiskiem od 1999 r. Dzięki temu może liczyć na turystów praktycznie przez cały rok, bo po wakacjach wciąż tłumnie przyjeżdżają tu kuracjusze. Do kasy miasta wpływa też tzw. opłata uzdrowiskowa.