Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dariusz Gadomski, prezes Trefla Gdańsk: Ze wznowieniem rozgrywek możemy poczekać nawet do 15 kwietnia i zdążymy dograć sezon

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Siatkarze Trefla Gdańsk imponują formą w sezonie 2019/2020, w którym są piątą siłą w PlusLidze
Siatkarze Trefla Gdańsk imponują formą w sezonie 2019/2020, w którym są piątą siłą w PlusLidze Karolina Misztal
Koronawirus w Polsce. Dariusz Gadomski, prezes Trefl Gdańsk, opowiada jak w czasie pandemii koronawirusa wygląda życie siatkarskiego klubu. Nie ukrywa, że sytuacja odbije się na finansach, ale jest pełen nadziei, że w Polacy poradzą sobie w tych nowych, nieprzewidywalnych okolicznościach.

Pracuje pan w biurze czy w domu?
W domu, zdalnie! Wszyscy pracownicy, którzy mogli, pracują zdalnie. Wspólnie z prezesem Trefla Sopot Markiem Wierzbickim podjęliśmy taką decyzję (dwa kluby mają biura po sąsiedzku w Ergo Arenie – przyp.). Na miejscu pojawiają się tylko księgowe i sekretarki, na trzy-cztery godziny. A za chwilę, jak już wszystko ustalimy z kurierami i pocztą, to będą mogły pracować z domu, na telefon i na maile.

Pracownicy administracyjni do pracy na telefon na pewno przywykli. A co z siatkarską drużyną?
Drużyna dostała wolne. Zawodnicy mogli pojechać do domów. Trener Michał Winiarski pojechał do Bełchatowa, Ruben Schott do Berlina, bo też chciał być z rodziną. Część zawodników, jak Paweł Halaba, została w Gdańsku. Mają być w domu i mają się „nie zapuścić”. Czekamy na informacje, co dalej, czy liga ruszy. Ale to nastąpi nie szybciej, jak 25-26 marca. Każdy ma w domu, w miarę możliwości, pracować indywidualnie nad swoją tężyzną fizyczną. Jak będzie sygnał, że wracamy, to wszyscy wrócą do Gdańska. Na pewno nie będzie tak, że rozgrywki ruszą z dnia na dzień, ale będzie chwila na treningi, aby zawodnicy nie złapali kontuzji. W siatkówce plus jest taki, że wypadła Liga Narodów i rozgrywki można przeciągnąć. Mamy czas na dogranie ligi nawet do 15-20 maja. Można zmienić system rozgrywek play-off do meczu i rewanżu. Jest kilka możliwości, ale musimy poczekać. Jesteśmy w kontakcie z innymi prezesami klubów i przedstawicielami ligi. Czekamy spokojnie.

Środowisko piłkarskie czeka na wtorkową wideokonferencję prezesów federacji krajowych z UEFA. Jak to jest w przypadku środowiska siatkarskiego? Czekacie na decyzje federacji światowej FIVB czy europejskiej CEV?
Szczerze mówiąc, to działamy sami. Federacje i światowa i europejska nieraz pokazały, że system rozgrywek reprezentacyjnych nie służy zdrowiu zawodników. Podjęliśmy już decyzje o zawieszeniu rozgrywek ligowych, czy o odwołaniu Pucharu Polski. Jesteśmy w kontakcie z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej, z Polską Ligą Siatkówki oraz prezesami klubów.

Ta swoista kwarantanna w Polsce trwa. Czytamy dużo o epidemii, o tym konkretnym wirusie. Wszyscy eksperci mówią, że rozwój choroby będzie rozciągnięty w czasie. To każe sądzić, że będzie trudno dograć rozgrywki.
Nasze społeczeństwo zareagowało bardzo dobrze. Wszyscy zostają w domach. Wyciągamy naukę z sytuacji, które wydarzyły się w innych krajach. To jest nasz ogromny plus. Czytam, że w Wielkiej Brytanii wszystko zostało pozostawione samemu sobie i dopiero teraz ludzie się budzą, że pewne aktywności trzeba ograniczać. To samo mają Francuzi. Powiem tak, granice mamy zamknięte. Jeżeli w Polsce ograniczymy przypływ tych zarażonych ludzi, wprowadzimy kwarantannę, to my jesteśmy w stanie – tak na mój chłopski rozum – sobie poradzić. Szczerze, to nikt nie wie, w jakim kierunku to się potoczy. Wydarzyło się coś nieprzewidywalnego. Spokojnie możemy czekać. Nawet do 15 kwietnia, bo wtedy też zdążymy dograć to, co mamy do rozegrania. Czas nas nie goni, ale jeśli będą decyzje, żeby to zakończyć i rozdać medale, to oczywiście to zaakceptujemy.

Dla sportowców takie siedzenie w domu to nic dobrego. Tym bardziej, że siatkarze Trefla udowodnili ostatnio, że forma idzie w bardzo dobrym kierunku.
Trener Winiarski już wcześniej mi zapewniał, że bliżej końca sezonu będziemy grali tak, jak tego oczekuje. Szkoda, że tak się wydarzyło, bo sportowo byliśmy gotowi, aby walczyć z tymi najlepszymi. Prawda jest taka, że my stracimy formę, ale też inne drużyny. A jeżeli przyjdzie do wznowienia rozgrywek, to zobaczymy, kto szybciej się odbuduje. Dzisiaj pozostaje nam czekać i grzecznie siedzieć w domu, a wychodzić tylko po niezbędne rzeczy do sklepu. Ograniczać przy tym spotkania ze znajomymi.

Jak zawieszenie rozgrywek wpływa na finanse Trefla Gdańsk? Wpływy z tzw. dnia meczowego są istotnym elementem budżetu klubu?
Są istotnym elementem budżetu. Patrząc na układ play-offów, gralibyśmy zapewne ze Skrą Bełchatów. A ta drużyna generuje nam największe przychody biletowe. I tutaj szkoda. Tak naprawdę musimy czekać. Zobaczymy, jak nasi wszyscy partnerzy, sponsorzy odczują tę sytuację. To nie jest moment, aby pytać, jak będzie dalej. Będziemy wystawiać faktury, zgodnie z umowami, i zobaczymy. Ciężko to ocenić. Wiem jedno, że płatności w tym i następnym miesiącu są niezagrożone. Zawodnicy o tym wiedzą, bo informowałem ich o tym przed wyjazdem. Każdy to przyjął, bo wszyscy jedziemy na tym samym wózku.

Zostajemy więc w domach i czekamy na rozwój sytuacji.
Jesteśmy przyzwyczajeni do życia w ruchu, a teraz to trzeba zmienić. Coś trzeba robić. Ile można oglądać telewizję i ile można czytać? Śledzenie sytuacji w programach informacyjnych może tylko powodować „doła”. Krótkie spacery są wskazane. Trzeba robić jakieś małe zakupy, bo zapasów nie robiłem.

Niektórzy szaleją na zakupach, a inni kupują wszystko na bieżąco. W której grupie pan się znalazł?
Ja jestem w tej spokojnej grupie. Nie robiłem zapasów mięsa, ani papieru toaletowego. Nie dajmy się zwariować.
Papier toaletowy urasta do rangi waluty lepszej niż polski złoty. Może to sposób na ratowanie budżetu klubowego?
Cały czas się zastanawiam, po co aż tyle tego. Nie mogę zrozumieć. Żel antybakteryjny to rozumiem. Ale żeby papieru nie było w ogóle w sklepach? Ktoś musiał zacząć. Może to metoda tłumu i siły. Ktoś kupił kilkanaście rolek, więc ja też kupię, bo coś się chyba dzieje.

Podobno to efekt czasów przeszłych, kiedy papieru brakowało w sklepach.
Ja jeszcze trochę pamiętam te czasy. Wtedy papier był limitowany. Można było kupić kilka sztuk i nosiło się je na szyi na sznurku. Ale nie dajmy się zwariować. Myślę, że w takich chwilach, kiedy trzeba coś zrobić, to jako naród potrafimy się jednoczyć. Mimo, że wiele nas dzieli, to w chwilach kryzysowych pokazywaliśmy, że mamy swój rozum i potrafimy to wszystko opanować. I w to wierzę.

To bardzo dobre podsumowanie. Dziękuję i pozdrawiam.
Dziękuję również. Życzę dużo zdrowia i do zobaczenia.

Bohaterska postawa Thiago Cionka. Reprezentant Polski złapał złodzieja i przekazał go w ręce policji
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto