Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byli dziennikarze "Wprost" przed komisją Amber Gold

Eliza Stępień AIP
Cztery godziny trwało przesłuchanie dziennikarza Sylwestra Latkowskiego przez sejmową komisję śledczą. Zaprzecza zeznaniom Marcina P., jakoby miał mu przekazać plan śledztwa ABW ws. afery Amber Gold.

Przesłuchanie Michała Majewskiego

Kilka minut po godzinie 15 rozpoczęło się przesłuchanie przez komisję ds. Amber Gold byłego redaktora tygodnika „Wprost”, który wspólnie z Sylwestrem Latkowskim publikował teksty o firmach powiązanych z twórcą finansowej piramidy finansowej Marcinem P. - Michał Tusk najpierw zwrócił się do P., że chciałby dla niego pracować – mówił.

Michał Majewski powiedział, że pierwszą sprawą jaka była badana przez jego i Sylwestra Latkowskiego to wątek Michała Tuska i jego powiązaniach z właścicielem spółki podejrzanej o oszustwa Marcinem P.

- Przed wyjazdem do Gdańska, na spotkania z Michałem Tuskiem i Marcinem P., miałem odczucie, że to jest przekręt – przyznał przed członkami sejmowej komisji. Redaktor Majewski powiedział, że wykrętem od pracy w OLT „miała być rodzina”.

Przypomniał artykuł autorstwa młodego Tuska, który odpowiadał sam na swoje pytania i opublikował tekst pod innym nazwiskiem. - Michał Tusk pokazał dużą otwartość – mówił Majewski potwierdzając tym samym słowa byłego redaktora naczelnego tygodnika „Wprost” Sylwestra Latkowskiego. Powtórzył słowa poprzednika o zezwoleniu przez Michała Tuska na kopiowanie jego maili.

Majewski stwierdził, że wzorce na założenie spółki Amber Gold Marcin P. czerpał z Niemiec.

- Spotykaliśmy się z dziesiątkami osób, aby odkryć kulisy tej historii. Chcieliśmy się dowiedzieć, kto za tym stał i to finansował. To był główny cel, który nam przyświecał - powiedział redaktor odnosząc się do pracy z Sylwestrem Latkowskim.

Przesłuchanie Sylwestra Latkowskiego

O przesłuchanie zabiegał sam dziennikarz. Fakt ten ten przypomniał na Twitterze poseł Nowoczesnej, który wchodzi w skład komisji badającej sprawę wybuchu największej afery finansowej Amber Gold. Sylwester Latkowski wielokrotnie podkreślał przed komisją, że będzie relacjonował wyłącznie to, czego dowiedział się od źródeł w trakcie dziennikarskiego śledztwa prowadzone wspólnie z redaktorem Michałem Majewskim (byłym dziennikarzem tygodnika „Wprost” - red.).

Przed złożeniem wyjaśnień złożył oświadczenie, w którym zapewnił, że o planach śledztwa ABW Marcin P. dowiedział się z publikacji tekstu na łamach tygodnika „Wprost” ukazanego po zatrzymaniu twórcy finansowej piramidy. Dziennikarz miał spotkać się z byłym szefem nieistniejącej spółki Amber Gold tylko raz w restauracji,a spotkanie to trwało niecałe dwie godziny.

Opowiedział też o wątkach z udziałem syna byłego premiera Donalda Tuska.

- Michał Tusk wykazał się zdumiewającą otwartością. Stwierdził, że wszystko nam wyjawi, może się zalogować na słynną skrzynkę Józefa Bąka, którą się posługiwał – wyznał przed komisją i dodał, że jego zdaniem syn byłego premiera nie kłamał, „po prostu był sobą”. Przyznał, że po kilku spotkaniach w ramach dziennikarskiego śledztwa przeszedł z Michałem Tuskiem „na ty”. Na pytanie komisji, czy Michał Tusk mógł kłamać, odpowiedział: Uważam, że nas nie okłamał. W kilku miejscach kluczył. Jak podkreślił, jego „motanie” mogło wynikać ze zdenerwowania. Zaznaczył, że Michał Tusk zgodził się na wykonanie zrzutów ekranów ze skrzynki mailowej.

- Nie możemy powiedzieć, że Donald Tusk ostrzegł syna. Drążyliśmy, ale nie ustaliliśmy tego - tłumaczył komisji dziennikarz pytany o zamiary podjęcia pracy w firmie powiązanej z Marcinem P.

Latkowski zeznał, że podczas rozmowy z nim i red. Majewskim małżeństwo P. przyznało, że od Michała Tuska „wynieśli” pewne informacje o gdańskim lotnisku. - Początkowo mieli (małżonkowie – red.) obawy – mówił Latkowski. - Dla nas to był tandem. Tak odebraliśmy to w trakcie rozmowy – mówił o wrażeniach, jakie odnieśli wspólnie z dziennikarzem Majewskim. Zwrócił uwagę, że żona Marcina P. wydawała się być wtajemniczona w to, co działo się w spółce Amber Gold.

Jego zdaniem w aferę są wmieszani śledczy,a Trójmiasto to „mała Sycylia” , gdzie nikt nikogo „nie sypie”. Poruszył wątek zaginionej przed laty Iwony Wieczorek. Jak ustalili podczas spotkań z różnymi informatorami w drodze prowadzonego śledztwa, na jej burku znajdowała się kartka z numerem telefonu. Ku zdziwieniu Latkowskiego, badający sprawę nie sprawdzili tego numeru. Zrobili to dziennikarze. Okazało się, że zaginiona kobieta kontaktowała się z szefem ochrony i środowiskiem, które miało związek z Mariuszem O. (znanym trójmiejskim przedsiębiorcą – red.) .

- Układ trójmiejski to połączenie organizacji przestępczych, biznesu, polityki, i wymiaru sprawiedliwości - powiedział Latkowski. Przyznał, że w tym małym mieście wszyscy: biznesmeni, lokalni politycy, policjanci mogą mieć ze sobą powiązania. - W hotelu „Rudego" był robiony biznes, zapraszani byli prokuratorzy, w tym m.in. Różycki – mówił i powiedział, że pojawiał się tam i nadal pojawia znany telewizyjny dziennikarz. Nie ujawnił jednak jego personaliów, gdyż obawia się, że media to podchwycą jako „zemstę Latkowskiego".

Zobacz relację z przesłuchania sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold:

Sprawa szeroko komentowana jest na Twitterze. Przesłuchanie Latkowskiego relacjonowali m.in. obecni na komisji posłowie.

M. Wasserman: Marcin P. jest człowiekiem wymyślonym, podstawionym i chronionym do końca

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto