Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Asseco Arka Gdynia wygrywa koszykarskie derby Trójmiasta z Treflem Sopot. W Ergo Arenie gospodarze nie sprostali sąsiadom

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
38 koszykarskie derby Trójmiasta w Ergo Arenie padły łupem Asseco Arki Gdynia, które pokonało Trefla Sopot 72:58
38 koszykarskie derby Trójmiasta w Ergo Arenie padły łupem Asseco Arki Gdynia, które pokonało Trefla Sopot 72:58 Przemysław Świderski
Energa Basket Liga. Trefl Sopot nie sprostał Asseco Arce Gdynia w sobotnich (11.12.2021) derbach Trójmiasta. Żółto-czarnym zabrakło sił, aby nawiązać walkę w drugiej części spotkania w Ergo Arenie. Sopocianie przegrali z gdyńską ekipą 58:72. - Po takim meczu morale wzrasta - ocenił Filip Dylewicz, koszykarz Asseco Arki.

Koszykarskie derby Trójmiasta: Trefl Sopot - Asseco Arka Gdynia 11.12.2021

Asseco Arka Gdynia ma w ostatnich meczach patent na drużynę Trefla Sopot. Potwierdziła to w sobotnich, 38. derbach Trójmiasta. Asem przyjezdnych był Jacobi Boykins, który zdobył aż 29 punktów. Trefl nie miał sposobu, żeby przeciwstawić się gdyńskiemu zespołowi. Gra była wyrównana przez trzy kwarty, a w ostatniej wszystko wychodziło tylko jednej drużynie.

- Oczy krwawią, jak ogląda się ten poziom koszykówki. Derbowy mecz okazał się bardzo nerwowy. Właściwie było to spotkanie Boykins kontra Trefl - komentował pan Dariusz, wieloletni kibic Trefla.

- Boykins nie wie, że to derby, więc gra na luzie - dodał sarkastycznie jego brat Jarosław.

Sopocianie z uporem starali się uzyskać różnicę wyniku oddając masę rzutów zza linii 6,75 metra. Wychodziło im to jednak przeciętnie. Statystycznie trafiali co czwarty raz, a łącznie próbowali aż 32 razy! Blado w tym ujęciu wypadali szczególnie Darrin Dorsey (0 celnych na 5 prób) oraz Yannick Franke (1 na 9 prób). Asseco śrubowało więc wynik w zbiórkach w obronie (35, z czego 10 należało do Boykinsa).

Derbowe spotkanie było popisem nieskuteczności rzutowej Trefla, który z gry miał jedynie 31 procent celności. Dla porównania Asseco Arka mogło się pochwalić 47 procentami.

Trefl w decydującej, czwartej kwarcie zdobył pierwsze punkty po 6 minutach gry. Z taką skutecznością nie mógł zaskoczyć rozpędzonego Asseco. Filip Dylewicz i spółka wyjeżdżali więc z Ergo Areny w dobrych nastrojach.

- Wygraliśmy ten mecz, ale uważam, że mieliśmy twarde warunki. Wszyscy wiemy, że Trefl to dobra drużyna, mocna na każdej pozycji, budowana, żeby grać w pucharach. Mieliśmy więc z tego powodu dodatkową motywację przed samym meczem. Brawa dla moich chłopaków, bo myślę, że pokazaliśmy charakter. Zagraliśmy bardzo ambitnie, szczególnie w obronie. W drugiej połowie Trefl rzucił tylko 20 punktów - powiedział po spotkaniu Milos Mitrović, serbski trener Asseco Arki.

- Wydawać się mogło, że po tym ciężkim okresie, jaki miał za sobą Trefl, będzie zdecydowanym faworytem. Z takim nastawieniem przygotowywaliśmy się do tego spotkania. Trener uczulał nas od dłuższego czasu, że to są derby, więc nie będzie wcale łatwo i przyjemnie. Myślę, że wszyscy stanęliśmy na wysokości zadania. Kwestie charakterologiczne były ważniejsze, bo chcieliśmy bardziej i było to widać na boisku szczególnie w drugiej połowie, kiedy zdominowaliśmy drużynę z olbrzymim potencjałem ofensywnym. Cieszę się bardzo, że mogę dalej biegać i jestem elementem takiej układanki i nawet w oczach trenera pomagam drużynie. Jest to dla mnie nie lada wyróżnienie. Bez względu na to, co osiągnąłem w przeszłości. Po takim meczu morale wzrasta - stwierdził Filip Dylewicz, znakomity koszykarz, który gra obecnie w Gdyni, a 25 stycznia skończy 42 lata.

W odmiennych nastrojach, co dziwić nie może, po meczu derbowym byli przedstawiciele Trefla.

- Wydawało się, że w pierwszej połowie, w której mieliśmy lepsze i gorsze momenty, wyglądało to w miarę dobrze. W drugiej połowie zaczęliśmy agresywnie, ale [przytrafiły się - przyp.] niecelne lay-upy Michała Kolendy. Tej agresji wystarczyło nam tylko na dwie pierwsze minuty. Nie trafialiśmy otwartych rzutów. Dodatkowo straciliśmy DeAndre Davisa po pierwszej połowie, więc teraz mamy na pewno jeszcze większe problemy. Gratulacje dla drużyny przeciwnej i tyle - mówił przybity Marcin Stefański, trener sopockiej ekipy.

Wspomniany Davis zakończył spotkanie z podejrzeniem kontuzji mięśnia dwugłowego uda.

- Myślę, że po raz kolejny gramy dwie różne połowy. Staraliśmy się zatrzymać graczy, na których wcześniej się nastawialiśmy. Oprócz Boykinsa, który cały mecz grał bardzo skutecznie i można powiedzieć, że nie mieliśmy sposobu, aby go zatrzymać. W drugiej połowie mieliśmy bardzo duże problemy w ataku. Wydaje mi się, że graliśmy za wolno. Straciliśmy pewność siebie. W czwartej kwarcie drużyna z Gdyni zbudowała kilkunastopunktową przewagę i nie byliśmy w stanie wrócić do meczu - przyznał Paweł Leończyk, środkowy Trefla Sopot.

Trefl Sopot - Asseco Arka Gdynia 58:72 (20:20, 18:14, 12:17, 8:21)

Trefl: Kolenda 9 (2x3), Gruszecki 9 (2), Leończyk 9, Davis 7 (1), Dorsey 2 oraz Franke 8 (1), Moten 8 (2), Sharma 6, Łałak, Klawa, Jaszczerski

Asseco: Boykins 29 (3), Wołoszyn 10 (2), Musić 10, Hrycaniuk 4, Wilczek 4 oraz Dylewicz 7 (1), Bogucki 4, Perzanowski 2, Durham 2, Walkowiak

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto