Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alessandro Chiappini: Czujemy chęć rewanżu

Rafał Rusiecki
Karolina Misztal
- Muszyna wygrała sezon zasadniczy, Puchar Polski i mistrzostwo. Była najlepsza. Ogromną jej przewagą było to, że ma w swoich szeregach dużo kadrowiczek - przyznaje Alessandro Chiappini, trener Atomu Trefla Sopot. Atomówki zostały wicemistrzyniami Polski po przegranej finałowej rywalizacji z Muszynianką 0:3. - Nasze zawodniczki musiały nauczyć się grać ze sobą - dodaje Chiappini.

Dużo słów w języku polskim Pan już zna?

- Trzydzieści. To takie wyrazy, których znaczenie znam i swobodnie mogę ich używać.

Łącznie z siatkarskimi?

- Z siatkarskimi jest trochę więcej (śmiech).

Miłość też znalazł Pan w Polsce.

- To prawda. Ale nie jest to kobieta związana ze środowiskiem siatkarskim.

Wróćmy do siatkówki. Znalazł Pan wspólny język z zawodniczkami?

- Nie było najmniejszego problemu w porozumiewaniu się. Miałem to szczęście, że większość dziewczyn dosyć płynnie rozmawia w języku angielskim i włoskim. Rzadko występowały momenty, kiedy musiałem prosić o pomoc w tłumaczeniu Dorotę Świeniewicz i Magdę Śliwę.

Fatiejewa opuszcza Atom Trefl Sopot

A jeśli chodzi o rozumienie się w sensie ducha zespołu?

- Miałem okazję pracować z grupą, która pomogła mi w stworzeniu zespołu. Nie było to trudne, gdy miałem do czynienia z takimi zawodniczkami, z jakimi pracuję.

Przed sezonem dużo mówiło się o tym, że Atom Trefl zdobędzie medal mistrzostw Polski. Wielu liczyło na złoto. Presja otoczenia była większa od możliwości zespołu tworzonego w tak szybkim tempie?

- Nie do końca jest tak, jeśli chodzi o oczekiwania i to, co nas spotkało w tym sezonie. Przede wszystkim dużo czasu spędziłem wspólnie z dyrektorem Markiem Brandtem nad stworzeniem zespołu, a mieliśmy do dyspozycji mało czasu. Chcieliśmy dobrać zawodniczki charakterologicznie. Udało się to nam w zupełności. Ciężko było nam jednak przewidzieć to, że Simona Rinieri nie ma szans odzyskać pełnej sprawności po kontuzji. Musieliśmy zastąpić ją w trakcie sezonu inną zawodniczką. To w pewnym momencie zachwiało równowagą. Wymusiło przestawienia wewnątrz zespołu, czyli niejako zaczynanie od początku. Jest tak, jak jest. Mamy wicemistrzostwo Polski. Nikt nie mówi tutaj o presji. Zarząd jest zadowolony z naszej pracy i osiągniętego celu.

Muszynianka toczyła ciężkie boje z Aluprofem w półfinale. Te drugie zdobyły później brązowe medale. Czy udałoby się osiągnąć finał, gdyby na waszej drodze zamiast Dąbrowy Górniczej był zespół z Bielska-Białej?

- Ciężko jest przeprowadzić taką kalkulację. Bielsko-Biała nie miała udanego sezonu zasadniczego. Skończyła go na czwartym miejscu. W sezonie zasadniczym wydawało się, że to Dąbrowa jest lepsza od Bielska. Być może MKS nie sprawił takiego oporu w meczu o trzecie miejsce, w konsekwencji odpadnięcia z walki o finał. Dąbrowa grając z nami postawiła zdecydowanie lepsze warunki. Bielsko z kolei było zdeterminowane, aby z twarzą zakończyć sezon.

Atom Trefl wicemistrzem Polski

Nie było silnych na Muszyniankę?

- Muszyna wygrała sezon zasadniczy, Puchar Polski i mistrzostwo. Była najlepsza. Ogromną jej przewagą było to, że ma w swoich szeregach dużo kadrowiczek. Trzon składa się ze zgranych ze sobą reprezentantek Polski. We Włoszech przez lata dominowało Bergamo. Wynikało to z tego, że tamtejsze siatkarki grały ze sobą przez cały rok, w klubie i w reprezentacji. To są pewne automatyzmy, których nie da się wypracować w trakcie jednego sezonu. Nasze zawodniczki musiały nauczyć się grać ze sobą.

Zmienniczką Rinieri w trakcie sezonu została Olga Fatiejewa. Mam wątpliwości, czy spełniła pokładane w niej nadzieje.

- Ciężko jest dokonać porównania tych dwóch zawodniczek. Nawet statystycznego, bo ich role były inne. Olga została ustawiona na zupełnie innej pozycji, niż ta, na której występowała Simona.

Fatiejewa trafiła już do Dynama Krasnodar. Zastąpi ją w Treflu Niemka Margareta Kożuch?

- Nie powiem nic na temat transferów w tym momencie. Dopinamy plan dotyczący wzmocnień składu. A cały skład zostanie podany do wiadomości wszystkich na konferencji prasowej.

Drużyna składała się z zawodniczek doświadczonych i młodych. Czy w tej kwestii coś się zmieni?

- Dążymy do tego, żeby ten miks doświadczenia z młodością pozostał. Niekoniecznie w takim samym składzie personalnym. Dziewczyny, które siłą rzeczy z czasem muszą zastąpić te doświadczone, powinny się uczyć siatkówki od starszych.

Jerzy Matlak, selekcjoner reprezentacji Polski, podnosił, że za rzadko daje Pan grać młodym zawodniczkom. Co Pan na to?

- Słyszałem o tym. Miałem też okazję porozmawiać z trenerem Matlakiem osobiście. Życzyłby sobie częściej widzieć grające młode zawodniczki, które są brane pod uwagę występów w kadrze. Znam swoje zawodniczki lepiej od trenera Matlaka. To, że zawodniczka nie wchodzi lub gra mniej, to nie znaczy, że nie zasługuje na powołanie do kadry. Zaprosiłem więc trenera na trening, aby zobaczył ich postępy. Nie skorzystał z tego zaproszenia. Strategię prowadzenie zespołu każdy może mieć inną. Rozumiem doskonale trenera Matlaka. Nie dalej jak rok temu zakończyłem 3,5-letnią współpracę z reprezentacją Turcji i miałem podobne uwagi do tamtejszych klubów. Powoływałem Turczynki, które rzadko mogłem oglądać w meczach. Wybrnąłem z tej sytuacji tak, że jeździłem na treningi do klubów. Kiedy tutaj przyjechałem, to nie znałem możliwości wszystkich zawodniczek. Mam zamiar częściej korzystać z młodzieży, na bazie tego, co już zobaczyłem. Wiem, że muszą okrzepnąć w grze o punkty.

Siatkarki Atomu Trefla będą jednak grać w Sopocie

Do kiedy chciałby Pan mieć skompletowany skład?

- Chcemy wszystko jak najszybciej pospinać. O konkretach możemy mówić wtedy, kiedy jest podpis pod kontraktem. A jeśli go jeszcze nie ma, z różnych przyczyn, to do tego momentu nie będziemy nic podawali.

Co będzie w przyszłym sezonie najważniejsze, Liga Mistrzyń czy odgryzienie się Muszyniance?

- Będziemy chcieli występować dobrze zarówno w rozgrywkach ligowych, w Pucharze Polski, jak i Lidze Mistrzyń. Tego ostatniego będziemy musieli uczyć się od nowa. Musimy się poprzestawiać. Zapowiada się krótki sezon. Z powodu Pucharu Świata rozpocznie się on późno, a z racji majowych kwalifikacji do igrzysk olimpijskich skończy szybko. W lidze wszystko będzie się musiało wyjaśnić do końca kwietnia. Na pewno czujemy chęć rewanżu. Puchar Polski nam nie wyszedł. Mistrzostwo Polski będzie nie tylko naszym celem. Nie chcemy też zbyt szybko skończyć przygody w Lidze Mistrzyń.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto