Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Afera sopocka. Na sali nieobecni, Julke z grzywną

Szymon Zięba
Jacek Karnowski
Jacek Karnowski fot. Karolina Misztal
W piątek, 16 listopada odbyła się kolejna rozprawa sądowa dotycząca tzw. „afery sopockiej”, w wyniku której prezydent Sopotu, Jacek Karnowski złożył pozew przeciwko dziennikarzom „Rzeczpospolitej”. Powództwo Karnowskiego miało charakter cywilnoprawny.

Na dzisiejszej rozprawie, przed sądem mieli zeznawać Sławomir Julke, dziennikarz „Rz", Piotr Adamowicz i reporter TVN, Jan Błaszkowski. Na sali stawił się tylko ten ostatni.

Główny świadek w sprawie, sopocki biznesmen i autor obciążających Karnowskiego nagrań, Sławomir Julke, został ukarany grzywną za nieusprawiedliwione opuszczenie rozprawy. Według prezydenta Sopotu, zlekceważenie rozprawy świadczy o słabości oponentów. - Julke wycofuje się ze swojego stanowiska rakiem – z zadowoleniem mówił po rozprawie Karnowski.

Przeczytaj! Śledztwo w sprawie Jacka Karnowskiego

Jan Błaszkowski, powołany przez pozwaną stronę, jako jedyny świadek, który pojawił się dziś na sądowej sali, został przesłuchany w sprawie stwierdzenia autentyczności nagrań, na których miała zostać zarejestrowana próba wyłudzenia łapówki w postaci dwóch mieszkań od Sławomira Julke. W zamian za to, za wstawiennictwem Karnowskiego, Julke miał otrzymać niezbędne pozwolenia, które umożliwiłyby mu przebudowę strychu jednej z sopockich kamienic. Biznesmen nagrał rozmowę, a materiały dostarczył policji. Błaszkowski został wezwany w związku pracami, jakie przeprowadził jako dziennikarz TVN, tworząc materiał na temat „afery sopockiej”.

Na rozprawie, pełnomocnicy Karnowskiego sugerowali, że nagrania mogły zostać zmanipulowane, a jakość i liczba stenogramów, które powstały na ich podstawie, świadczą o wątpliwej jakości głównego materiału dowodowego. Według zeznań Błaszkowskiego, rozbieżności powstały nawet podczas pracy na tym samym nagraniu, na którym pracowała Rzeczpospolita i TVN. - Skorzystaliśmy z wersji ogólnodostępnej, opublikowanej przez „Rz”, nie badaliśmy wiarygodności nagrania – odpowiadał Błaszkowski na pytania mecenasów reprezentujących Karnowskiego.

Pełnomocnicy reprezentujący prezydenta Sopotu stwierdzili, że materiały, na których bazowali dziennikarze, były kopiowane metodą „z głośnika na głośnik” co – zdaniem prawników, powołujących się na opinie biegłych – mogło znacząco wpłynąć na jakość, a zarazem wiarygodność nagrań. Jak się okazuje – Błaszkowski wiedział co prawda, że pracował na kopii, nie zdawał sobie jednak sprawy z metod wykorzystanych do jej stworzenia. Dziennikarz TVN przyznał, że praca z nagraniem, przez jego jakość, była „ciężka”.

W wyniku braku obecności na sądowej sali pozostałych świadków, oraz stwierdzeniu przez Błaszkowskiego, że nie zdążył się przygotować do rozprawy pod względem przypomnienia sobie treści stenogramów, rozprawę odroczono na 11 grudnia.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto