- W przypadku Lechii prokurent jest osobą, która może działać tylko w parze z jednym członkiem zarządu, mamy prokurę łączną. Nie ma mowy o sterowaniu z tylnego siedzenia - zapewnia Mandziara. - Ciągle jestem jeszcze w radzie nadzorczej Victorii Koeln, miałem też aktywną licencję menedżerską FIFA, którą dopiero teraz zawiesiłem. Te dwie rzeczy nie pozwalały mi na objęcie stanowiska w zarządzie Lechii. Czy w przyszłości będę miał większą funkcję w klubie, o tym będzie decydować rada nadzorcza po konsultacji z panem Wernzem, miastem i sponsorami.
Prokurent zdradza, że były krótkotrwałe problemy finansowe, ale zostały zażegnane.
- Po przyjęciu nowego zarządu w ciągu tygodnia załatwiliśmy tę sprawę z panem Wernzem i odzyskaliśmy płynność. Nawet jakby któryś z dużych sponsorów się spóźniał teraz z płatnością, to dalej mielibyśmy płynność. Mamy ten luksus, że nie jesteśmy uzależnieni od terminowości każdego wpływu. Sprawa zachwiania płynności na pewno będzie uwzględniona w audycie, który zostanie przedstawiony radzie nadzorczej - mówi Mandziara.
Mandziara przyznał, że dla spraw klubowych zdarza mu się lecieć prywatnym samolotem Franza Josefa Wernzego.
- Nikt nie lata na wycieczki. To są podróże służbowe w konkretnych celach. Bardzo wprost ujmując sprawę, swoimi działaniami przyniosłem Lechii od inwestorów już jakieś 6, 7 milionów euro - powiedział.
Cały wywiad z Adamem Mandziarą można przeczytaj na stronie Dziennika Bałtyckiego
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?