Żółto-czarni właściwie od pierwszych minut mieli spore problemy nad Słupią. Podopieczni Żana Tabaka grali nierówno i choć często odskakiwali, to za każdym razem łapał ich kryzys. Kryzys, który przeważnie kosztował ich utratę większości przewagi.
- Wiedzieliśmy od samego początku, że będzie to spotkanie na styku i rzeczywiście tak też było. O naszej porażce zadecydowały detale w ostatnich dwóch, trzech minutach spotkania. Naszym problemem była gra w ataku. Nie panowaliśmy nad sytuacją, w tym również w walce o zbiórki. Niemniej największą trudność sprawiały nam rzuty za trzy - powiedział po meczu trener Tabak.
Im bliżej było końca, tym gorzej spisywali się sopocianie. Treflowi brakowało opcji i pomysłu w ataku. Frank Turner po zrywach w pierwszej i trzeciej odsłonie stanął w miejscu. Filip Dylewicz zagrał nieźle, ale nie zdołał pociągnąć wicemistrzów do zwycięstwa. Pozostali zawodnicy w kluczowym momencie, czyli w czwartej kwarcie, nie potrafili przerwać impasu sopocian.
- Nasza ofensywa nie funkcjonowała tak jak w poprzednich spotkaniach. To główna przyczyna naszej porażki w tym spotkaniu. Mieliśmy okropne wahania w tym meczu, bo kiedy odskakiwaliśmy na dziesięć punktów, to następnie trwoniliśmy przewagę - przyznał Dylewicz.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?