Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wreszcie znaleźliśmy czas dla najbliższych - mówią zgodnie kandydaci na prezydentów Gdańska, Sopotu

Agata Grzegorczyk, Agata Cymanowska, Anna Dąbrowska, Kamila Grzenkowska
- Dla mnie dzisiejszy dzień to zupełnie normalna niedziela, choć trzeba przyznać, o wiele spokojniejsza niż zwykle. Nie mam żadnych spotkań, na których musiałbym być obecny i wreszcie mam czas dla rodziny - mówił nam wczoraj Wojciech Szczurek, ubiegający się o reelekcję prezydent Gdyni. Tak właśnie - spokojnie i rodzinnie - minął 21 listopada sześciu kandydatom na fotel prezydenta Gdańska, Sopotu i Gdyni, z którymi w wyborczą niedzielę spotkali się reporterzy "Dziennika Bałtyckiego".

Wojciecha Szczurka spotkaliśmy w drodze ze szkoły w Wiczlinie, w której z żoną i synami głosował, na niedzielną mszę świętą. - Rano zjedliśmy razem śniadanie, także z moim ojcem, który jak co niedziela nam towarzyszył. Znajdzie się jeszcze czas na basen, trochę ruchu na świeżym powietrzu i takie zwykłe, rodzinne bycie razem. Wspólne oglądanie wyników sondaży przed telewizorem? Nie, na to na pewno nie znajdziemy czasu. Na wyniki zaczekam do wieczora, tuż przed północą spotykamy się w sztabie wyborczym w klubie Ucho i tam będziemy czekać na informacje z poszczególnych komisji. Sondaże w wyborach samorządowych, moim zdaniem, nie bardzo oddają faktyczny obraz opinii społeczeństwa, pokazują raczej aktywność w kampanii poszczególnych partii politycznych.
Wojciech Szczurek z żadną partią związany nie jest, o urząd prezydenta Gdyni ubiega się przy wsparciu Komitetu Wyborczego Wyborców Wojciecha Szczurka "Samorządność".

Jego rywal - Andrzej Różański z Sojuszu Lewicy Demokratycznej - w dzień wyborczy cieszył się obecnością córki, która na co dzień mieszka w Poznaniu, gdzie studiuje.

- W ten weekend Kasia przyjechała wesprzeć ojca w wyborach, więc mogliśmy zjeść wspólne niedzielne śniadanie, jak dawniej, kiedy mieszkała z nami. Może nie o tak wczesnej porze jak zwykle z żoną, bo młodzi, a szczególnie studenci nie lubią wstawać rano, ale razem - mówił nam wczoraj podczas spaceru po orłowskim molu Andrzej Różański. - A oprócz tego nasza wyborcza niedziela niewiele różnić się będzie od innych. Po południu planujemy spotkać się ze znajomymi, czeka mnie też trochę czasu przy komputerze. Prowadzę firmę, a w czasie kampanii narosło trochę zaległości rachunkowych. Bardziej "wyborczo" zrobi się wieczorem. O godz. 20 spotykamy się w sztabie w Gdańsku, a potem koło 22 w Gdyni, gdzie w naszej siedzibie przy ul. Mściwoja czekać będziemy na wyniki wyborów.
Andrzej Różański, pytany o prognozy w wyborach, określa siebie jako umiarkowanego optymistę. Liczy na wyniki podobne do tych, które osiągać będą kandydaci z jego partii w pozostałej części kraju.

Paweł Adamowicz, ubiegający się o ponowny wybór prezydent Gdańska, głosował po godz. 13 w komisji w Zespole Szkół Łączności przy ul. Podwale Staromiejskie. Na wybory udał się z żoną i córkami po mszy w kościele św. Jakuba.

- Dzień spędzam po bożemu, jak to w niedzielę - mówił nam tuż po nabożeństwie Paweł Adamowicz. - Najpierw msza, potem głosowanie, obiad i spacer z rodziną.
Na pytanie, czy czuje się zwycięzcą, prezydent Adamowicz odpowiedział, że będzie się nim czuł, gdy usłyszy wyniki.
- Na pewno dwóch Adamowiczów na liście mogło niektórych wyborców wprawić w zakłopotanie, ale mam nadzieję, że ci, którzy chcieli na mnie głosować, mnie odnaleźli - mówi Paweł Adamowicz. - Mam nadzieję, że nie będziemy musieli chodzić po raz drugi na wybory w Gdańsku.
Prezydent odniósł się też do niskiej porannej frekwencji w Gdańsku.

- Mam nadzieję, że gdańszczanie chodzą na msze św. popołudniowe, więc frekwencja skoczy i będzie wyższa niż cztery lata temu - mówił.
Andrzej Jaworski, kandydat na prezydenta Gdańska z listy Prawa i Sprawiedliwości, niedzielę spędził jak zawsze - ze swoimi dziewczynami. Żoną i dwiema córkami.

- Jak zawsze w niedzielę pospaliśmy trochę dłużej. A potem nasze córki postanowiły zrobić nam niespodziankę i przygotowały śniadanie, które podały nam do łóżka - opowiada Jaworski. - Ale później, jak zwykle, wygrały bajki.

Po śniadaniu Jaworscy poszli do kościoła i przed 13 w komplecie zjawili się na głosowaniu w Szkole Podstawowej nr 81 w Osowej. Córki państwa Jaworskich dokonały uroczystego aktu wrzucenia do urny wypełnionych kart do głosowania. Potem, tradycyjnie, był obiad u rodziców Andrzeja Jaworskiego i spacer nad morzem.

- O 21 spotykamy się z przyjaciółmi u mnie w biurze poselskim i będziemy czekali na to, jak gdańszczanie zadecydowali w tych wyborach - zapowiedział kandydat.
W rodzinie posła w dniu wyborów panował absolutny spokój. - Wiadomo, że Platforma Obywatelska w Gdańsku jest póki co najważniejszą siłą polityczną, a my mamy nadzieję, że to się będzie zmieniało. Czy uda się już teraz, tego nie wiem - komentuje.

Na córkach i żonie Andrzeja Jaworskiego te wybory nie robią już żadnego wrażenia. Zdążyły się przyzwyczaić, skoro w rodzinie jest poseł. Dziewczynki wiedzą, że ich tata jest osobą publiczną.

- Jeśli wygram, będzie podobnie jak teraz. Do tej pory byłem tydzień w Gdańsku, tydzień w Warszawie. Po ewentualnej wygranej wiele godzin trzeba będzie spędzać w urzędzie. Ale weekend zawsze spędzam z dziewczynami. Jestem absolutnie dla nich - mówi Jaworski.

Wyborczą niedzielę Jacek Karnowki, ubiegający się o kolejną kadencję prezydent Sopotu, spędził bardzo aktywnie. Rano wybrał się na przejażdżkę rowerem, głównie wzdłuż pasa nadmorskiego. Potem uczestniczył we mszy św., a po wyjściu z kościoła udał się, wraz z synem, do lokalu wyborczego. Poprowadził też wykład dla studentów na Politechnice Gdańskiej. Prezydent wykładowca uczy studentów zarządzania przestrzenią. Później był obiad i spacer z dziećmi. Wieczorem - koszykarskie derby w Ergo Arenie.

- Jestem wiernym kibicem. Dziś derby, więc myślę, że hala zapełni się nawet 10 tysiącami miłośników koszykówki. Swoją obecność na meczu zapowiedział premier Tusk - podkreślał wagę tego sportowego spotkania prezydent, dodając, że na mecz wybiera się jako sopocianin, Jacek Karnowski, a nie najważniejszy urzędnik w mieście.

Karnowski zdradził nam, że ma dobre przeczucia. - W czasie spaceru wiele osób zaczepiało mnie. Rozmawialiśmy o różnych sprawach dotyczących miasta - powiedział Karnowski.

Zdaniem obecnego prezydenta Sopotu, wyborcza niedziela w zasadzie nie różniła się zbytnio od innych. O spokojnym, wyciszonym dniu, nawet nie myślał. Jednak, poza obowiązkami, starał się także poświęcić czas najbliższym. - Może było mniej oficjalnych spotkań czy imprez, ale poza tym to normalny dzień, pełen różnych zajęć - zauważył.

Wieczorem urzędujący prezydent Sopotu spotkał się z kandydatami na radnych z PO i Samorządności. Razem czekali na pierwsze wyniki wyborów.
Wojciech Fułek, główny rywal Jacka Karnowskiego, także wybrał się na mecz sopockich i gdyńskich koszykarzy.
- Wraz z synem jesteśmy wiernymi kibicami - przyznał Fułek.

Były wiceprezydent Sopotu zauważył, że miniona niedziela była pierwszym od dawna spokojnym dniem, kiedy mógł poświęcić czas rodzinie.
- Dzień dość wyjątkowy, bo udało nam się zebrać w komplecie, co się rzadko zdarza. Moi synowie na co dzień zajęci są pracą bądź nauką - mówił nam Wojciech Fułek. Całą rodziną swoje kroki skierowali w ich ulubione miejsce, czyli na plażę, gdzie zazwyczaj stoją łodzie rybackie.

Niedziela wyborcza od samego rana była, jak stwierdził Fułek, dość nietypowa.
- Nietypowa, bo jadłem śniadanie nie tylko z rodziną, ale także ze znajomymi. W ciągu dnia wiele osób dzwoniło do mnie. Chcieli porozmawiać o różnych sprawach. Odezwali się też starzy znajomi, z którymi ostatnio miałem niewielki kontakt, głównie ze względu na ich i moje obowiązki zawodowe - mówił Fułek.
Kandydat na prezydenta przyznał, że trochę dziwnie czuł się, kiedy wraz z żoną pojawił się w lokalu wyborczym, by oddać swój głos. Czekały tam bowiem na niego flesze aparatów fotograficznych i kamery telewizyjne.

- Co prawda startowałem już w wyborach samorządowych na radnego, ale to były chyba najważniejsze wybory w moim życiu - uznał Wojciech Fułek.
Wieczorem w siedzibie komitetu Kocham Sopot wraz z kandydatami na radnych czekał na pierwsze wyniki wyborów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto