Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Nowakowski z Trefla Gdańsk: Po narodzinach córki wszystko zmieniło się o 180 stopni

Rafał Rusiecki
Na zdjęciu: Piotr Nowakowski
Na zdjęciu: Piotr Nowakowski Karolina Misztal
Piotr Nowakowski, Sportowiec Pomorza 2018, o swoich sukcesach, marzeniach i miłości do Gdańska. Polecamy nasz wywiad tygodnia!

To jak z tą pana popularnością? Bułeczki w piekarni nadal może pan swobodnie kupować?
Coraz mniej spokojnie (śmiech). Nawiązując do tego, co mówiłem po powrocie z mistrzostw do Gdańska, a propos siostry zakonnej, która w piekarni gratulowała mi medalu. Jest to coraz częstsze. Coraz częściej spotykam się z tym, że ktoś zaczepi mnie na ulicy. Trójmiasto jest dość sporą aglomeracją, to jednak zdaję się być trochę bardziej rozpoznawalny.

Z racji wzrostu (205 cm) ciężko się schować w tłumie…
No tak, raczej ciężko. Zazwyczaj ludzie mówią, że koszykarz, ale muszę ich szybko naprostowywać.

Popularność bywa męcząca?
Nie zdarzały się jakieś męczące przypadki. Oczywiście, czasem, jak każdy, gdzieś się spieszę lub mam coś do załatwienia i wtedy nie mam za dużo czasu, aby z kimś zamienić więcej niż jedno czy dwa zdania. Nie przypominam sobie, żeby coś mi jednak mocno przeszkadzało.

Jak przegląda się pana dorobek w reprezentacji to są tam medale mistrzostw świata, Europy, Pucharu Świata, Ligi Światowej. Wiadomo, czego tutaj brakuje. Wiadomo, że kibice też czekają na powtórkę emocji z Montrealu z 1976 roku.
Tak, to jest mój ostateczny cel w przygodzie z reprezentacją. Zrobię wszystko, żeby w Tokio mieć szansę go osiągnąć. Najpierw na igrzyska trzeba się jeszcze zakwalifikować, a to nie będzie wcale proste. Chociaż dla mnie jest to dziwne, że mistrz świata nie ma od razu awansu na taką imprezę. Ale ktoś inny ustalał te reguły. Jest to mój cel i żona nawet mi mówiła, że będzie mnie wyrzucać z domu, żebym jechał na kadrę i starał się to marzenie spełnić.

Obok Bartosza Kurka jest pan najbardziej doświadczonym z aktywnych siatkarzy w reprezentacji. Czuje pan upływ czasu?
Trochę tak. Trochę organizm zaczyna odczuwać, niestety, tę pracę, którą wykonał podczas zgrupowań w różnych halach, obiektach sportowych. Czasu nie da się oszukać. Kości i stawy odczuwają to coraz mocniej.

Pytam, bo o to często jest batalia, że musicie pracować jak maszyny, że sezon klubowy przechodzi od razu w sezon reprezentacyjny. A jeśli ktoś się wyłamuje, to jest zawsze duża burza wokół tego…
Dzieje się to wszystko szybko. Dlatego czasem trzeba wiedzieć, kiedy trzeba troszkę przystopować. Cóż, zaryzykować nawet czasem i z czegoś zrezygnować na rzecz czegoś innego. Zdrowie mamy tylko jedno. Ono będzie na sam koniec najważniejsze. Co z tego, że wygramy wszystko, co można wygrać, skoro za kilka lat możemy mieć problemy ze wstaniem z łóżka? Ja się cieszę, że mogłem ten jeden sezon reprezentacyjny odpocząć, że mogłem poświęcić się dla rodziny, ale tym samym podreperować swoje zdrowie. I to mi wyszło chyba na dobre. Jeżeli więc ktoś będzie odczuwał taką potrzebę, to ja będę stał za nim. I będę myślał o tym w kategoriach, że się za bardzo zmęczył i musi odpocząć. Nie jesteśmy maszynami. Musimy też mieć chwile na wytchnienie.

Wspomniał pan o rodzinie. Pojawienie się Oliwii w waszym domu dużo zmieniło?
Bardzo dużo. Generalnie wszystko, o 180 stopni. Jest to mega „pożeracz” czasu i energii, ale bez niej nie wyobrażam sobie, jak mógłbym dalej egzystować. Była i jest ciągle takim motorem napędowym. Pozwala mi, mimo odczuwanego bólu, czy to w kolanach, czy w plecach, czy gdziekolwiek indziej, wstać rano z łóżka i iść dalej i zasuwać. Żeby córa też była zadowolona z tego, co udaje mi się osiągać. I teraz, oprócz tej mojej chęci zdobycia złotego medalu, chciałbym też, żeby i moje dziewczyny były zadowolone z mojej postawy na boisku.

Gdańsk to dobre miejsce do życia?
Super miejsce do życia. Pod względem tych miast, w których występowałem, czy też w których gościłem, grając mecze podczas spotkań PlusLigi, to najlepsze miejsce do życia. Nie wiem, czy teraz nie spalę sobie jakiś mostów, ale za Warszawą, jako miastem, średnio przepadam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Piotr Nowakowski z Trefla Gdańsk: Po narodzinach córki wszystko zmieniło się o 180 stopni - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto