Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mówią kibice Lechii: My jesteśmy rycerzami

Gabriela Pewińska
Ks. Jarek: - Jestem kibicem Lechii od 84 roku. Na pierwsze mecze biegałem już w piątej klasie podstawówki. Wiem, że są księża w gdańskiej diecezji, którzy chodzili jako chłopaki na Lechię.

Ks. Jarek: - Jestem kibicem Lechii od 84 roku. Na pierwsze mecze biegałem już w piątej klasie podstawówki. Wiem, że są księża w gdańskiej diecezji, którzy chodzili jako chłopaki na Lechię. Pełno takich! Poza tym, kto w Gdańsku nie chodził na Lechię?! Na meczach zawsze mam ze sobą szalik kibica. A jak są zadymy, to się modlę, żeby się nikomu nic nie stało.

Karol

- Podobało mi się, że się na trybunach krzyczy "Solidarność!". A niedługo później wyjechałem, bo ciężko było żyć w tym kraju. Do Hiszpanii. Ożeniłem się z Hiszpanką. Ale zamiast na ławkach serca przebite strzałą rzeźbić nożem, wszędzie ryłem długopisem "Lechia Gdańsk". Cała Hiszpania jest dziś w tych napisach.

Wierzba

- Wysyłałem mu koszulki i szaliki biało-zielone. Spał w tym! Na zdjęciach, które nam przysyłał, Karol na motorze mknie ulicami Hiszpanii, tylko mu szalik Lechii na szyi powiewa...

Dufo

- Nasz udział w walkę o wolność docenił sam Wałęsa, także ksiądz Jankowski. Na mecz do Poznania pojechało nas 12 tysięcy. Wszyscy krzyczeli "Solidarność!!!", a jak wyszła na stadion orkiestra milicyjna, to podniósł się ryk: Do roboty! Do roboty!

Ks. Jarek

- Pamiętam mecz z Górnikiem Wałbrzych w 1988 roku. Cała starszyzna Lechii - na strajku w stoczni, a myśmy rozkręcali zadymę na stadionie.

Zbyszek

- Dlaczego my nie kochamy "tamtej" drużyny? No przecież nie można wszystkich kochać. To chore. Daj mi jeden powód, dla którego mamy ich chociaż lubić? Kiedy w krzyżówce jest hasło "Łódź Noego" nigdy nie wpiszę "wiadomej" nazwy... Kibic musi być szowinistą.

Dufo

- Przyjaźnię się z kibicem Arki, mówię to, choć nie afiszujemy się z tą zażyłością specjalnie... Jak się poznaliśmy? Dwanaście lat tworzyliśmy ekipę chuligańską, wiadomo, jak to małolaci. Napadaliśmy na siebie nawzajem. Nie byliśmy, tak jak dzisiaj, zorganizowaną grupą chuliganów, skrzykaliśmy się i już. Byli tacy, którzy wiedzieli, o której Arka wyjeżdża... Oni wiedzieli, o której Lechia wyjeżdża. Rozkład pociągów znałem na pamięć. No i raz naparzanka była ostra. My na nich - oni na nas. W końcu wszystkich skręciła milicja, zablokowali wyjście z peronu. Potraktowali nas wszystkich pałami po równo, to było fajne... My dwaj - na komisariat. Udawaliśmy, że nie wiemy, kto na kogo napadł. O zgrozo, razem nas wypuścili. Jeden drugiego nie wydał, to przecież nie będziemy się naparzali, no i poszliśmy na piwo. Gadka, szmatka. Już wiemy, o co chodzi. On kibic charakterny. I ja też nie gorszy. A te antagonizmy, to wszystko wymyślone przez dziennikarzy...

Zbyszek

- Dufo, znasz mnie od dziecka. To znaczy ja ciebie od dziecka znam. Zwykle jestem tolerancyjny człowiek, ale nawet moje dzieci żółto-niebieskich skarpet nie mają. Więc nie wciskaj kitu...

Dufo

- Zapytałem kiedyś chłopaków, czemu Lechia Arki, a Arka Lechii nie lubi? A tu wszyscy walą: Bo taka tradycja. Nikt tego nie był w stanie realnie wytłumaczyć. Może Zbyszek?

Zbyszek

- A dlaczego Palestyńczyk nie lubi Żyda, i odwrotnie?

Dufo

- Żeby to czasem nie zakrawało na jakieś kompleksiarstwo...

Wierzba

- Skąd się wzięła wojna Arki z Lechią? To tradycja. I to nieważne czy nasze pokolenie, czy pokolenia wcześniejsze to zaczęły. Po prostu Gdańsk jest wielkim miastem, a Gdynia - mniejszym. Ludzie, którzy mają kompleksy, próbują być w stosunku do nas agresywni. My jesteśmy lepsi, a oni nam zazdroszczą. I tyle.

Zbyszek

- Jakie dwie drużyny awansowały?! Umówmy się, że awansowała Lechia. I na tym się skoncentrujmy. Co nas obchodzi ?wiadoma? drużyna z Gdyni? Czy ona awansowała po to, by zaistnieć? Nie, ona awansowała po to, by spaść, bo nie chcieli po prostu grać z nami derbów. Ja nigdy nie powiem, że Lechia przegrała. Lechia może najwyżej strzelić mniej bramek.

Wierzba

- Wielkim wydarzeniem jest to, że odrodziła się Lechia, która wyszła z szóstej ligi. Wiesz co to jest szósta liga? To boisko na łące, na które piłkarze wchodzili zaraz po krowach. Piłka wpadała do jeziora. Mieścina liczyła 500 osób, a nas przyjeżdżało na mecz 300. Policjantów - 200. Nawet nie było gdzie rozwiesić flag. Kładliśmy je na ziemi.

Dufo

- Zacznijmy od tego, jak to się zaczęło. Bo to jest ewenement graniczący z cudem. Pamiętam, jak Lechia spadła do szóstej ligi. To był czas, gdy w klubie nie mieliśmy na nic, ani na wodę, ani na prąd. Nie było na piłki ani na buty do gry. My to wszystko wzięliśmy w swoje ręce, po raz pierwszy w historii klubu, bo nie mogliśmy się z tym pogodzić. Nie mogliśmy tego przełknąć, że wielu działaczy, którzy gdzieś wypływają na tym, że byli działaczami Lechii, zostawili klub w takiej biedzie. A Lechia to tradycje. Były trzy bastiony "Solidarności" w Gdańsku: stocznia, Brygida i stadion Lechii Gdańsk. Co to jest Lechia? Styl bycia, zasady, kodeks honorowy, wychowanie. Rodzina i przyjaźń.

Wierzba

- My sprawdzaliśmy się w sytuacjach skrajnych. Takich, w których nie chodząc na Lechię moglibyśmy się nie sprawdzić. Pałowania, aresztowania i to, że zawsze musieliśmy stać jeden za drugim, że nie mogliśmy się cofnąć. Legenda kibiców Lechii Grabarz wymyślił kiedyś, że my jesteśmy rycerzami, którzy zostawiają kobiety w domu i jadą na wojnę. Kobiety czekają, a my walczymy, wykrwawiamy się i wracamy. A one muszą nam opatrzyć rany... Grabarz zginął w wypadku samochodowym, wracając z meczu.

Dufo

- Kiedyś dziewczyny pytały mnie: Czemu Tadeusz dla ciebie Lechia jest najważniejsza? Co ci ta Lechia dała? A ja mówię, że poznałem dzięki niej świetnych ludzi. I jesteśmy razem na śmierć i życie.

Zbyszek
- Lechia - to jest moja kobieta. Ja największy orgazm przeżywam na stadionie.

Dufo

- Umówmy się jednak, że kobiety też odgrywają wielką rolę w naszym życiu. I że coraz więcej ich przychodzi na stadion.

Wierzba
- Sam futbol aż tak nigdy mnie nie interesował. Na Lechię zacząłem chodzić na początku lat 80. Podobała mi się bardziej cała ta otoczka: kibice, bratnie dusze, przyjaciele. to biało-zielona magia działa jak narkotyk.

Dufo

- Dowodem świadczącym o fenomenie politycznym Lechii w latach 1981 - 89 jest książka ks. Jarka Wąsowicza "Biało-zielona Solidarność". W archiwach IPN mocno podsumowane jest środowisko kibiców Lechii. I nie ma wśród nas - a wielu z nas było ostro inwigilowanych - żadnego tajnego współpracownika! Byliśmy idealistami. Do dziś wszystko robimy dla idei.

Wierzba

- To piękne, że nikt z nas nie zdradził, nie złamał się. A przecież było nas tylu.

Młody Wierzba

- Wielu z nas zaczęło chodzić na Lechię zaraz po stanie wojennym. Byliśmy otoczeni przez zomowców, krew się lała ze wszystkich stron i to nas zjednoczyło. Miałem 14 lat.

Wierzba

- Lechia to była za komuny taka enklawa, wyspa. Przypomnijcie sobie czasy, gdy w telewizji był tylko jad i kłamstwo. Na ulicach milicyjny terror. A na Lechii krzyczano "Solidarność!!!". Dla nas była to jedyna możliwość odegrania się na zomowcach. Spojrzeć im prosto w oczy i zobaczyć ich strach. Bali się nas. Uwielbiałem to. Dla nich biało-zielony szalik był jak płachta na byka. Jak hasło ?precz z komuną!?. Zawsze wiedzieliśmy, że jesteśmy po dobrej stronie. I historia to udowodniła. Imperium zła upadło, my kibice Lechii też dorzuciliśmy swoją cegiełkę.

Młody Wierzba

- Mieliśmy swoich ludzi w szpitalach. Po meczu, czy po awanturze pod Brygidą dowiadywaliśmy się, ilu jest rannych zomowców. Jeśli było czterech, to dla Lechii było 4:0.

Zbyszek

- Nie zapominajmy o korzeniach. Kto stworzył tę tradycję: Rogocz, Pokorski, Goździk, Nierychło, Korynt. Oni stworzyli tę magię. To dla nich na przełomie lat 40. i 50. przychodziło na stadion po 20 tys. ludzi.

Zbyszek Glaza

- Dwadzieścia lat chodzę na Lechię i dziś widzę, że wszystkie mocne charaktery, które się utrzymały, to efekt tego, że nasza wiara nie wygasła. I skoro zaczynaliśmy od szóstej ligi, to nawet na chwilę nie wątpiliśmy, że kiedyś się uda. Do tej drugiej poszliśmy jak burza.

Wierzba

- Wspaniałą pracę wykonuje grupa greengos. Dzięki nim trybuny znowu zaczęły śpiewać, a niektórzy przypomnieli sobie, że oprawa meczu to nie jest rzucanie butelkami w sędziego. Podziwiam ich.

Zbyszek

- Dla mnie nie było ujmą, że gramy w A klasie. Ty sobie uświadamiasz, jakie to było wydarzenie dla tej małej miejscowości, gdy u nich grała Lechia? Wnuki tych, którzy oglądali te mecze, będą pamiętać, że tu grała Lechia z ich Meduzą, Siwiałką, czy z czymś tam...

Wierzba

- Niektórzy porównują nasze wyjazdy do tych małych miejscowości na zasadzie, jak kiedyś do Gdańska przyjechał Juventus Turyn. Dzięki tym wyjazdom zdobyliśmy nowych fanów. Lechia to jest firma. Nosić szalik biało-zielony to jest zaszczyt. Człowiek czuje się dumny. I nie dlatego, że Lechia gra dobrze czy źle.

Zbyszek

- Jeśli ktoś jeszcze tego nie rozumie, to mu wytłumaczę. Zamknij oczy. Wyobraź sobie derby na Ejsmonda w Gdyni. 20 tys. ludzi, dookoła wszystko biało-zielone. Ale zamknij oczy, mówię... I nagle pada jedna!, druga!, trzecia!, jeszcze czwarta bramka!!!. Wszystko szaleje, pulsuje, to wulkan!!! Tylko kibice przeciwnej drużyny gdzieś tam rzężą po kątach... To jest baśń z tysiąca i jednej nocy!!! Gdyby mi ktoś zaproponował cały wieczór z Cindy Crawford albo te dwie minuty po każdej bramce na stadionie, to ja bym Crawford kopnął w dupę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto