Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Monitoring w Sopocie. Kamera pokazuje, a nikt nie reaguje? Służby zaprzeczają

Szymon Szadurski
Pretensje o zbyt późną rekację policji dotyczyły m.in. staranowania przez szaleńca spacerowiczów na Monciaku
Pretensje o zbyt późną rekację policji dotyczyły m.in. staranowania przez szaleńca spacerowiczów na Monciaku Przemek Świderski
System monitoringu w mieście trzeba usprawnić - uważa część mieszkańców Sopotu. Pojawiają się też zarzuty, że policja zbyt wolno reaguje na zajścia, do których dochodzi pod okiem kamer

Na skutek sygnałów od mieszkańców tematem zajęli się na ostatnim posiedzeniu członkowie Komisji do spraw Bezpieczeństwa, Przestrzegania Prawa i Statutu Miasta Rady Miejskiej w Sopocie. Dyskusja była dość burzliwa. Uczestniczyli w niej także przedstawiciele sopockiej policji i Straży Miejskiej. Mundurowi zapewniali, że monitoring działa sprawnie, a mieszkańcy nie mają powodów do obaw.

Nie zmienia to jednak faktu, że część sopocian jest innego zdania.

- W dalszym ciągu policja nie ma na etacie osoby stale obsługującej monitoring z kamer - twierdzi Ryszard Kajkowski, mieszkaniec kurortu, który uczestniczył w dyskusji podczas komisji Rady Miasta Sopotu. - Robi to w wolnym czasie dyżurny odbierający zgłoszenia. Obniża to znacząco skuteczność reagowania policji w sytuacji, gdy całe centrum Sopotu jest monitorowane kamerami. Na ul. Boh. Monte Cassino i placu Przyjaciół Sopotu praktycznie nie ma miejsc bez monitoringu. Z tego względu interwencje policji i Straży Miejskiej na przypadki łamania prawa powinny być natychmiastowe. A nie są. Policja kolejny raz oznajmia, że nie ma etatów do obsługi monitoringu. Jest to totalna nieodpowiedzialność w sytuacji, gdy otrzymuje wsparcie finansowe z Urzędu Miasta Sopotu.

Mieszkańcy przywołują głośny przykład z lipca ubiegłego roku, kiedy Michał L. podczas szalonego rajdu sopockim Monciakiem staranował samochodem 23 osoby, niektóre z nich ciężko raniąc.

- Mężczyzna początkowo jechał wolno, pod kamerami monitoringu - relacjonuje sopocianin Miłosz Bracikowski, świadek zdarzenia. - Rozzuchwalił się dopiero, gdy zobaczył, że nikt go nie zatrzymuje, że jest bezkarny. Doszło do tragedii. Część staranowanych osób pozostanie kalekami do końca życia. Do dziś zastanawiam się, jak to możliwe, że szaleniec zdołał z początku Monciaka wjechać praktycznie na molo. Ostatecznie jako pierwsza próbowała go zatrzymać nie policja, tylko Straż Miejska. To jest najgłośniejszy przykład, ale podobnych przypadków mniejszego kalibru jest mnóstwo. Na Monciaku pije się alkohol, bezdomni zaczepiają turystów, nachalnie żądając pieniędzy, co jest przecież zabronione. Zdarzają się bójki. Mimo obecności kamer często nikt na to nie reaguje.

Czytaj też: Umorzenie ws. rajdu po Monciaku w Sopocie. Michał L. skierowany na leczenie psychiatryczne [WIDEO]

Mł. asp. Karina Kamińska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Sopocie, przyznaje, że w jednostce tej nie ma osoby, która całą dobę obserwuje i obsługuje monitoring miejski. - Oficer dyżurny na stanowisku kierowania ma jedynie możliwość bieżącego podglądu obrazu - mówi Karina Kamińska.

Dodaje ona jednak, że obsługa systemu kamer nie należy wcale do zadań funkcjonariuszy i nie tylko w Sopocie, ale w całej Polsce zabrania im wykonywania takich obowiązków ustawa o policji. Pełen zakres uprawnień do nadzorowania monitoringu ma Straż Miejska. Policjanci zapewniają jednak, że strażnicy miejscy natychmiast informują ich, kiedy tylko dzieje się coś niepokojącego.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto