Dom Pomocy Społecznej w Sopocie zaprasza do wolontariatu

Artykuł sponsorowany
Rozmowa z Agnieszką Cysewską, dyrektorem Domu Pomocy Społecznej w Sopocie.

Niedawno zakończył się pilotażowy projekt "Wolontariat 50+ na rzecz Domu Pomocy Społecznej w Sopocie”. Czy rzeczywiście był potrzebny?

Program „Wolontariat 50+” to efekt realizacji międzynarodowego projektu „Senior Capital”, w którym z partnerami z obszaru Europy Środkowej wspólnie pracowaliśmy na rzecz osób pięćdziesiąt plus. Uważam, że był on jak najbardziej potrzebny, a głównie dlatego, że zaktywizował sopocian na rzecz środowiska lokalnego. Dzięki niemu Dom Pomocy Społecznej otworzył się na ludzi kreatywnych, a do tego bardzo empatycznych, czyli na wolontariuszy, którzy tutaj - w DPS - znaleźli swój cel i poczuli się potrzebni. Dzięki projektowi mogli też poznać instytucję, jaką jest Dom Pomocy Społecznej, a wiadomo, że różnie się o takich placówkach mówi. Otwierając drzwi naszego domu, wpuszczając do niego wolontariuszy, pozwoliliśmy im oswoić się z instytucją, a przez to nabrać do niej zaufania.

Czemu projekt miał służyć?

Projekt ten posłużył właśnie budowie zaufania społecznego poprzez aktywizację osób reprezentujących zarówno młodsze, jak i starsze pokolenia. Dał też podstawy do budowania solidarności ze słabszymi, chorymi, którzy nie są już samodzielni. Tę solidarność mogliśmy tutaj budować bardzo lokalnie. Mieliśmy 20 wolontariuszy, z czego ¾ stanowili mieszkańcy najbliższego osiedla. Dzięki projektowi mogli służyć swojej społeczności lokalnej, czyli w zasadzie swoim znajomym, którzy przez lata byli ich sąsiadami.

Jaki jest największy sukces projektu?

Pierwszym najważniejszym sukcesem jest stworzenie systemu wolontariatu w DPS-ie. Dzięki realizacji tego projektu, nauczyliśmy się, jak współpracować z wolontariuszami. Co więcej - przekonaliśmy do tego wszystkich pracowników. Znaleźliśmy też takie obszary pomocy, w których wolontariusze są bezpieczni, czyli takie, gdzie nie są zagrożeni ani fizycznie - chociażby przez zacięcie czy skaleczenie - ani emocjonalnie, bo przecież DPS to miejsce, w którym ludzie nie tylko ciężko chorują, ale i umierają. Opracowanie tego systemu jest dla mnie największą wartością, ponieważ zostanie w domu już na zawsze. Drugim najważniejszym sukcesem, w sumie nieoczekiwanym, ale takim, który przyniósł mi ogromną frajdę, jest fakt, że nasi wolontariusze stali się ambasadorami naszego Domu. Oni zaczęli dobrze mówić o tej instytucji i dobrze o nas świadczyć.

Ile osób wzięło udział w programie?

W rekrutacji i spotkaniach rekrutacyjnych przewinęło się przez Dom ponad 50 osób. Ostatecznie porozumienie podpisało 20 z nich. Wszyscy uczestnicy wytrwali do końca projektu, a co ciekawe - aż 3/4 współpracuje z nami do dziś.

Co to za osoby?

Większość z nich ma więcej niż 50 lat. Najstarszy jest Pan Józef, który ma 71 lat. Prowadzi u nas dwa razy w tygodniu zajęcia z ćwiczenia pamięci. Są one niezwykle ważne dla ludzi po udarach. Pan Józef powtarza z nimi słowa, wspólnie rozwiązuje krzyżówki i logiczne łamigłówki. To wspaniały cierpliwy człowiek.

Jakie były zadania wolontariuszy biorących udział w projekcie?

Przede wszystkim organizacja aktywnego spędzania czasu. Wolontariusze codziennie chodzili więc na spacery z osobami chorującymi na demencję czy Alzheimera, czyli tymi, którzy sami nie znajdą drogi do Domu. To była pomoc niezwykle cenna dla DPS. Nie bylibyśmy w stanie zorganizować tego, posiłkując się wyłącznie pracownikami. W ramach projektu powstał również klub czytelniczy, który funkcjonuje zresztą do dziś. Wolontariusze uczestniczyli także w codziennych obowiązkach, jakimi są np. wyjazdy na zakupy. W weekendy brali zaś udział w zajęciach z masażu i automasażu, które znacząco poprawiały samopoczucie seniorów.

Uczestnicy projektu, poza pracą w DPS, brali też udział w wielu szkoleniach...

Projekt przewidywał pakiet szkoleń i wsparcia dla wolontariuszy, zorganizowanych przez Centrum Kształcenia Ustawicznego w Sopocie. Zaczęliśmy od rozmów z psychologiem i przygotowania na kontakt ze starszą, chorą i cierpiącą osobą. Następnie były zajęcia z pierwszej pomocy i BHP. Wolontariusze nauczyli się m.in., jak poprawić postawę osoby, która jeździ na wózku inwalidzkim czy jak przesunąć z boku na bok osobę leżącą, by nie zrobić jej ani sobie krzywdy. Uczestnicy projektu brali też udział w zajęciach z języka angielskiego i niemieckiego.

Czy to właśnie one cieszyły się największym zainteresowaniem?

Największym hitem były szkolenia komputerowe i zajęcia z języka migowego. Zainteresowanie było tak duże, że po pierwszej turze języka migowego, czyli po 60 godzinach, na prośbę wolontariuszy zorganizowaliśmy jeszcze jedną edycję szkolenia, by utrwalić ten język. W DPS mieszkają osoby głuchonieme, wolontariusze na bieżąco mogli więc konfrontować swoje umiejętności.

To szkolenia, które przydadzą się również po zakończeniu wolontariatu.

Zwłaszcza jeśli chodzi o komputery. Muszę przyznać, że po cyklu spotkań komputerowych, aż dwie panie, które nie pracują zawodowo, stwierdziły, że tak się dobrze w tym poczuły, że chyba jednak poszukają pracy. Jest to efekt, którego na początku w ogóle nie oczekiwaliśmy po naszych działaniach.

Gdzie powinna zgłosić się osoba, która chciałaby zostać wolontariuszem teraz, już po zakończeniu projektu?

W DPS pracuje koordynator wolontariatu. Jest nim Magdalena Olszowska. Na naszej stronie internetowej – mamy wszystkie informacje na temat wolontariatu. Można je także uzyskać, dzwoniąc pod numer 58 551 23 18 wew. 132.

Czy są jakieś wymogi, które trzeba spełniać?

Nic poza empatią. Tak naprawdę nie wymagamy żadnej szczególnej wiedzy, ponieważ to, co jest najistotniejsze, to chęć spędzania czasu z seniorami. Wystarczy więc chęć wyjścia na spacer lub zakupy, czy wypicia wspólnie kawy.

Czy te osoby również zostaną jakoś przeszkolone?

Oczywiście. Odbędą szkolenie BHP. Wezmą też udział w szkoleniu prawno-organizacyjnym na temat funkcjonowania domu.

Wydaje się, że z biegiem lat zaliczanie pięćdziesięciolatków do seniorów staje się dla nich krzywdzące, bo często są to osoby bardzo aktywne.

Absolutnie zgadzam się z tym twierdzeniem. Faktycznie, osoby powyżej 50 roku życia są bardzo aktywne. Ja na własne potrzeby nazywam ten wiek „ wiekiem rozsądku”. Osoby powyżej pięćdziesiątki to ludzie, którzy mają dystans nie tylko do świata, ale również do samych siebie, swoich umiejętności, do tego, co w życiu osiągnęły. Nadal mają potrzebę działania, ale już tych swoich efektów nie konfrontują ze światem, tak jak to robią np. uczniowie w szkole czy studenci. Mają w sobie ten luz, pewien spokój, dystans. Ludzi ci są skupieni na teraźniejszości. Dla nich najważniejsze jest tylko tu i teraz, co zresztą bardzo często powtarzają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto