Dolny Sopot się zmienia na gorsze? Walka o Park Karlikowski w Sopocie [LIST CZYTELNIKA]

"Postanowiłam do Państwa napisać w sprawie, która jest dla mnie jako mieszkanki Dolnego Sopotu istotna, ale mam również nadzieję, że spotka się z zainteresowaniem z Państwa strony.

Chodzi o sukcesywną, przerażającą dewastację przyrody w rejonach ulic: Polnej, Karlikowskiej, Okrzei. Oraz idącą z tym w parze wyprzedaż ostatnich terenów zielonych dla deweloperów.

W rejonie tych ulic istniał do niedawna teren zielony (częściowo już zniszczony przez buldożery) będący pozostałością po dawnych ogródkach działkowych. Rosły tu drzewa owocowe, krzaki, jak również liczne okazy roślin będące pod ochroną.

Mieszkańcy próbowali ocalić ten teren, aby nie został przeznaczony pod kolejne osiedle mieszkaniowe- w planie 11 bloków. Zawiązała się akcja obrony tzw. Parku Karlikowskiego (odsyłam do strony www.parkkarlikowski.pl, gdzie wszystko jest opisane). Prowadzone były z sukcesem liczne akcje zbierania podpisów- chodziło o uporządkowanie roślinności i stworzenie parku, małego placu zabaw dla dzieci ( jako mama odczuwam brak tego typu miejsca w Sopocie i kiedy chcę skorzystać z placu zabaw, przeważnie przemieszczam się do Gdańska lub Gdyni).

Jednak starania mieszkańców okazały się bezskuteczne- władze Sopotu okazały się nieprzejednane i w najbliższym czasie ma dojść do kolejnego przetargu na sprzedaż tego terenu.

Prowadzi to nieuchronnie do wycięcia całej pozostałej roślinności. Nielegalna wycinka drzew i krzewów miała już miejsce w tej okolicy w sierpniu. Problem był nawet opisywany w prasie, lecz wygląda na to, że wszystko “rozeszło się po kościach”. Dalszej dewastacji dokonuje się pod przykrywką prac odwadniających teren. Istnieje tutaj dodatkowy problem bardzo podmokłego terenu, prawie bagnistego (patrz filmy zamieszczone na wspomnianej stronie internetowej) i ingerencji w gospodarkę wodną, która jest tym bardziej zachwiana, im więcej powstaje tu nowych zabudowań. Jest jeszcze problem zalewania pojedynczo usytuowanego domu starszych ludzi przy ul. Okrzei - ostatnie prace były wykonywane bezpośrednio za płotem tego domu-myślę, że jego mieszkańcy mieliby w tej sprawie dużo do powiedzenia. Obecnie-po pracach-nie wiadomo, czy już zakończonych, w tej okolicy pozostały na zimę wielkie rozjeżdżone koleiny błota...

W ten oto sposób władze miasta realizują tu swoją wizję Sopotu- kurortu pozbawionego terenów przyrodniczych, z gęstą, nowoczesną zabudową bez jakiejkolwiek jednolitości architektonicznej. Jednocześnie w okolicy powstać ma teren rekreacyjny, reklamowany przez władze jako alternatywa dla mieszkańców. Między ulicą Polną a Żabianką (odcinek od Łokietka do ronda przy Bitwy pod Płowcami) prace rozpoczęto już latem tego roku. Oglądałam z żalem wycinkę bardzo wielu krzewów, które przeszkodziły widocznie wizji władz dotyczącej wyglądu tego terenu. Ogołocono go całkowicie i nazwano “sopockimi błoniami”- zamieniono miejsce, gdzie często widywałam spacerowiczów, na pustą, przygnębiającą łąkę, na której obecnie przez większość czasu stoi woda, co uniemożliwia spacerowanie w ogóle. Dla kogo więc te “błonia”? Może władzom Sopotu nie jest znany fakt, iż krzewy i drzewa swoimi korzeniami spijają część wód opadowych. Szkoda.

Zastanawiam się, kto obmyśla, kto jest odpowiedzialny za tego typu koncepcje zagospodarowania terenu, jak niewiele musi znaczyć dla decydentów roślinność, skoro tak łatwo, bez większego zastanowienia wycina wszystko w pień i jaki realny wpływ na to, co dzieje się w mojej okolicy mam ja, jako jego mieszkanka...."

Czytaj także: Mieszkańcy walczą o park, urzędnicy nie ustępują.