Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia nie dała szans Wiśle Kraków. Żółto-niebiescy strzelili cztery gole [zdjęcia, relacja]

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Arka Gdynia - Wisła Kraków
Arka Gdynia - Wisła Kraków Fot. Przemysław Świderski
Po jednym z najlepszych spotkań w tym sezonie gdyńska Arka pokonała na własnym stadionie Wisłę Kraków 4:1 (2:1). To efektowne zwycięstwo pozwoliło żółto-niebieskim zachować bezpośredni kontakt z czołową ósemką ligi. Arkowcy w odpowiedni sposób uświetnili też 450 mecz, zagrany przez nich w ekstraklasie.

Trener Arki Zbigniew Smółka zapowiadał przed meczem, że Arka u siebie ma grać kreatywnie, dominować i sprawiać radość kibicom. Zdradził też, że wielu jego piłkarzy w ostatnim miesiącu przed przerwą w rozgrywkach będzie musiało powalczyć i mocno go przekonać, aby pozostać w drużynie na wiosnę. Smółka zaskoczył dziennikarzy zdradzając, że nawet najlepszy strzelec w drużynie, czyli Maciej Jankowski, nie ma jeszcze zagwarantowanych rozmów na temat przedłużenia kontraktu.

Do jego piłkarzy tego typu uwagi zapewne musiały dotrzeć, gdyż Arka rzeczywiście rozpoczęła spotkanie z dużym animuszem i ochotą do gry. Żółto-niebiescy w pierwszej części gry zdominowali „Białą Gwiazdę”. Wiele ich akcji prezentowało się naprawdę efektownie. Już po kwadransie arkowcy uzyskali prowadzenie, kiedy akcję z Jankowskim na lewym skrzydle sfinalizował Nabil Aankour, strzałem w krótki róg zaskakując Mateusza Lisa. Arka stwarzała następne sytuacje, a jedną z nich po dośrodkowaniu Adama Marciniaka udał się wykorzystać Luce Zarandii, który z bliska wpakował piłkę do siatki. Kolejne dwie okazje po szybkich atakach zmarnował Jankowski, a było ich jeszcze więcej. Jednak Arka na przerwę zeszła ze skromnym i zbyt niskim jak na przebieg wydarzeń na boisku prowadzeniem 2:1, gdyż wystarczyła chwila nieuwagi, aby znać o sobie dał Zdenek Ondrasek. Czech w 20 min. gry po rzucie wolnym, rozegranym przez Mateja Palcicia wyskoczył najwyżej w polu karnym i strzałem głową pokonał Pavelsa Steinborsa. Co więcej, napastnik Wisły był też bliski w podobnej sytuacji zdobycia drugiego gola, ale tym razem piłkę z linii bramkowej wybił Jankowski.

Nie zmienia to jednak faktu, że po przerwie kibice gospodarzy mieli pełne i uzasadnione prawo liczyć na kolejne bramki ze strony ofensywnie usposobionego zespołu żółto-niebieskich. Ale to Wisła jako pierwsza, ponownie po błędzie gdynian i przejęciu piłki z prawej strony boiska, stworzyła sobie jako pierwsza dogodną szansę. Na szczęście fatalnie spudłował Rafał Boguski.

Wkrótce jednak wszystko wróciło do normy. Groźne sytuacje ze strony Arki stwarzali Jankowski i Michał Janota. Temu pierwszemu w końcu udało się trafić. W sytuacji sam na sam z bramkarzem na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry oddał strzał, który bramkarz Wisły jeszcze zdołał odbić, ale wobec dobitki głową napastnika Arki był już bezradny.

Wisła odpowiedziała jeszcze strzałem w słupek Jesusa Imaza, a jej gracze, starając się odrobić straty, zameldowali się kilka razy pod bramką Steinborsa, ale było raczej przesądzone, że to gospodarze wyjdą z wczorajszego starcia zwycięsko. W 89 min. gry stało się to już zaś pewne, kiedy po kontrze „Białą Gwiazdę” z bliska dobił Zarandia.

Warszawa areną zmagań najlepszych zawodników świata we freestyle footballu
TVN24
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto